"Cześć! Jestem Sylwek. Jakiś czas temu pochorowałem się razem z moją siostrą Maszą. Zainteresowała się nami pewna fajna pani, która dała nam jeść i zgłosiła do pobliskiej organizacji pomagającej kotom. Wtedy przyjechała ciotka i zabrała nas w strasznie długą podróż! Niezbyt mi się podobała ta podróż i na wyraz sprzeciwu obsikałem ciotkę jak wzięła mnie na ręce. Potem jeszcze jeździliśmy z ciotką po lecznicach, gdzie zaglądano nam do buzi, kuto jakimiś dziwnymi rzeczami i ugniatano nasze brzuchy. Na szczęście, pomimo tego, czujemy się coraz lepiej. Aha! Zapomniałem o najważniejszym! Jeszcze zanim ciotka wzięła mnie do siebie uszkodziłem sobie łapkę, pan doktor mówi, że poważnie (chociaż go trochę podrapałem) i będę potrzebował operacji. Bez niej mój stan będzie się pogarszał, a ja nigdy nie dogonię Maszy w zabawie, więc wiecie... Sprawa jest poważna."

Masza i Sylwek zostali znalezieni z kocim katarem, który zaatakował po jednym oku. Dzięki wspaniałej opiece weterynaryjnej ich stan jest już całkiem dobry, chociaż prawdopodobnie choroba zawsze będzie widoczna na oczach maluchów. Sen z powiek spędza nam tylna łapka Sylwka. Jest w niej wieloodłamowe złamanie szyjki kości udowej oraz złamanie kości biodrowej, które na szczęście nie wymaga interwencji. Szyjka będzie musiała zostać usunięta wraz z głową kości udowej. Koszt takiej operacji to około 2000zł, do tego dochodzą koszty wizyt pooperacyjnych i leków. Sylwek nie staje na tą łapkę, widać, że sprawia mu ona ból. Pomimo to nikomu się nie skarży i dzielnie znosi wszystkie niedogodności i jak to facet, niczym się kompletnie nie przejmuje ;) Żebyśmy my też mogli spać spokojnie potrzebujemy waszego wsparcia! Każda złotówka ma znaczenie i za wszelkie wpłaty razem z Sylwkiem i Maszą (która mamy nadzieję już niedługo zostanie dogoniona przez brata ;) ) serdeczenie dziękujemy.