Toto to 10-cio miesięczny wielorasowy psiak, którego adoptowałyśmy jako małego szczeniaczka.

Do tej pory był okazem zdrowia, rozkoszy i radości jednak teraz poważnie zachorował i potrzebuje pomocy.

Kilka dni temu bez żadnych wcześniejszych symtomów zaczął mieć powtarzające sie ataki padaczkowe. Napady nasilały się lawinowow ciągu następnych godzin by w krytycznym momencie dojść do 3-4 w przeciągu kwadransa.

Oczywiście od razu został obięty opieką weterynarza, jednak przez pierwsze 3 dni żadne leki nie pomagały i psiak przeżywał katusze miotając się w drgawkach i konwulsjach. Jest to bardzo niebezpieczny stan i może doprowadzić do śmierci zwierzaka. Jednak Toto jest wojownikiem i w ostatniej chwili udało się go ustabilizować. Właśnie minęła pierwsza doba bez ataku ale psiak jest na ciężkich lekach i podłączony do kroplówki non stop.

Początkowo weterynarz podejrzewał ostre zatrucie toksyną. Jednak rozszerzone badania krwi to wykluczyły. Miał zrobiony szereg badań - morfologię, biochemię, hormony tarczycy, usg itp.

Badania na chwilę obecną nie wykazały większych nieprawidłowości. Czekają nas kolejne w tym tomografia komputerowa i rezonans magnetyczny w klinice we Wrocławiu

Koszt każdego z nich to około 1000zł. Do tej pory na badania, leki i wizyty kontrolne wydaliśmy ponad tysiąc, a to dopiero początek drogi (4 dni leczenia).

Zrobimy wszystko aby nasz piesek wyzdrowiał i będziemy walczyć o jego zdrowie i szukać przyczyny. W grę wchodzi uraz lub wada wrodzona.

Potrzebne nam jest jednak wsparcie, gdyż jego choroba zastała nas w najgorszym możliwym czasie.

Prowadzimy z mamą pokoje gościnne, a ja osobiście mam jeszcze działalność fotograficzno-graficzną. Jednak ze względu na pandemię zostałyśmy praktycznie odcięte od źródeł dochodu. Wszystkie oszczędności, ktore udało nam się uzbierać w lecie włożyłysmy w remont i opał na zimę. Dlatego koszta, które generuje opieka nad Totem w tym momencie przerastają nasze możliwości. Prosimy zatem o wsparcie Was!

Toto jest nadal psim dzieckiem z wielką wolą życia, Do tej pory był najradośniejszym i najsprytniejszym pieskiem jakiego znam. Razem ze swoją starszą przyszywaną siostrą Gigą są gospodarzami naszego obejścia. Nie wyobrażamy sobie by mogło go zabraknąć.

Pomóżmy mu wrócić do jego zabaw i biegania po łące. Sprawmy żeby z powrotem stał się tym radosnym psiakiem, którym był do tej pory!

To najsmutniejjszy widok na świecie kiedy stworzenie, które zawsze tryskało radością i energią gaśnie w oczach. Ten mały kudłacz ma ogromne szanse wyzdrowieć. Jedyne czego potrzebuje to specjalistyczne badania i leki, na które nam kończą się fundusze.