Tadzia znamy wszyscy. 

Nie będę się rozpisywał, nie będę Wam opowiadał jego niezwykłej historii jeszcze raz. Jeśli miałbym ją skrócić do jednego zdania, napisałbym: 

Tadzio wygrał ze śmiercią, dwukrotnie. 

Ten chłopczyk udowodnił nam wszystkim, że cuda naprawdę się zdarzają. Wierzyli zawsze rodzice, rodzina, wierzyliśmy my. Dziś jego życie to rehabilitacja, ale i pierwsze, spokojniejsze miesiące życia. Także dzięki Wam.

Z Genewy przysłano dziś fakturę, Tadzio spędził tam prawie 90 dni, miał tydzień. To nie tak, że ktoś chciał to przedłużyć na siłę. On też nie chciał, po prostu musiał. Rodzina przez cały czas zbierała wszystkie możliwe oszczędności, zbieraliśmy też my, organizowano targi, kiermasze, Tadzio nie ma ani złotówki na rehabilitację i nie prosi o nią. 

By zapłacić ogromne koszty pobytu w Genewie brakuje dokładnie: 70 357 zł i 60 groszy. 

Zapytałem Was rano: czy pomoglibyście przyjacielowi gdyby prosił o pomoc?

Tadziu, ty się tam zajmij zdrowiem przyjacielu.