To znowu ja - Lutka.

Wielu z Was już mnie zna, bo to dzięki Wam od sierpnia do października ubiegłego roku przeszłam pierwszą serię leczenia wrzodów żołądka. Bardzo Wam dziękuję za pomoc. Gdy przyjmowałam leki, czułam się naprawdę wspaniale! Nic mnie nie bolało! Byłam mega zrelaksowana, bo wreszcie nie czułam tego ciągłego pieczenia w brzuchu! Myślałam i miałam wielką nadzieję, że moje kłopoty wrzodowe skończą się raz na zawsze.

Ale, niestety, rzeczywistość okazała się inna…

Leczenie się skończyło… znów coś mnie zaczęło boleć… znów stałam się, jak to mówi moja Pańcia, niedotykalska…

Kontrolna gastroskopia i… pewnie się domyślacie, co zobaczyliśmy na monitorze urządzenia do badania…

Kto bardziej dociekliwy, może spojrzeć na wyniki badania zamieszczone na samym dole.

Po pierwszym szoku, jakoś się ogarnęłam i moja Pańcia też. No przecież chcę wyzdrowieć!

Pożeram więc tony siana i sieczki z lucerny, przeróżne zioła i inne specyfiki, które mają ochronić mój żołądek przed nadmiernym działaniem kwasu solnego. Jednakże bez leczenia farmakologicznego mój brzuch się sam nie wyleczy…

Pani Doktor przepisała mi zestaw leków, które, jak się domyślacie, kosztują niemałą fortunę i wymagają określonych godzin podawania. Moja pańcia dwoi się i troi, żeby to jakoś zorganizować… Jak wszystko pójdzie dobrze, w lutym zacznę kolejną kurację.

Wiem, że już wiele dla mnie zrobiliście, jeśli jednak chcielibyście wspomóc mnie jeszcze raz, będę Wam za to bardzo wdzięczna - tak po końskiemu ☺️🐎

A oto opis medyczny mojego badania kontrolnego oraz zalecenia lekarskie: