W ostatnich dniach tfailo do nas ponad dwadzieścia kocich dzieci. Nie pchały się na swiat, ktoś nie zadbał o sterylizacje ich matek. 
Niektóre z kartona, z reklamówki, z rowu, z działek, wyrzucone w lesie, przy drodze. Naprawdę nie pchały się na ten beznadziejny świat. 

Naszym marzeniem też nie jest je zbierać. Wolalybysny leżeć na leżaku i odpoczywać mając z tyłu głowy cudowny świat i to, że nie ma na nim niechcianych kociąt. Ale świat tak nie wygląda. 

Właśnie te najgorsze biedy, a może kto wie, te najszczęśliwsze, bo jeszcze żywe, nie utopione, nie Zakopane żywcem, nie zabite, lądują u nas, w naszych domach tymczasowych. 

Tam zaczyna się często walka o ich zdrowie, bo najczęściej nie jest kolorowo. Leczenie, odrobaczenie, szczepienie, to wszystko kosztuje krocie. To wszystko dolary, których nie mamy... Ale czy można odmówić dziecku pomocy? Nawet kociemu dziecku? Nie. Nie można. 

Prosimy Was o wsparcie. 
Potrzebujemy dla gromadki maluchów mleka, karmy, odrobaczenia, szczepienia i leczenia. 
Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę, bo dzisiaj dla nas ona jest warta tyle co życie i zdrowie tych biedaków.... A sezon dopiero się zaczyna... 

Proszę, pomóżcie nam pomagać... Bez Was nie mamy nic.