Dzień dobry. Nasze problemy finansowe rozpoczęły się zaraz po przyjściu na świat naszego syna. Przyszedł kryzys, ja nie pracowałam, a mąż stracił pracę. Nie mieliśmy oszczędności więc by przetrwać chwilowe złe czasy zaczęliśmy brać chwilówki i nie tylko (także pożyczki w bankach dopóki była taka możliwość i ratalne pożyczki w instytucjach pozabankowych). Do teraz niestety ciągnie się to wszystko, częściowo skonsolidowane. 95-100% moich i męża środków z wypłat idzie na spłaty zobowiązań (ale czasem i to nie wystarcza i muszę znowu dopożyczyć) i ledwo dajemy radę wiązać koniec z końcem. Chcielibyśmy z Waszą pomocą (niestety sami rady nie damy) w końcu spłacić wszystko (nie chcemy przestać spłacać bo nie jesteśmy oszustami) i zacząć od zera. Zacząć normalnie żyć... Nie czekać do 10-tego by kilka dni później nic już na koncie nie było. Pragnę odzyskać spokój ducha i uwolnić się od telefonów bezdusznych windykatorów (nie wszystko jestem w stanie uregulować na czas, niestety ostatnio nie dajemy już rady i pojawiło się pierwsze opóźnienie ok. 3 miesięcy - 5418,14zł - sprawa lada chwila może trafić do sądu). Nic wartościowego nie udało nam się zdobyć poza kochanym dzieckiem, które musi wychowywać się prawie bez ojca. Pomóż nam proszę wcisnąć reset. Pomóż nam odzyskać wiarę, że jeszcze można żyć inaczej, że życie ma też inne barwy niż czarny i odcienie szarości. Dziękuję Wszystkim Ludziom Dobrej Woli!