Samochód dla żołnierzy ukraińskich
Samochód dla żołnierzy ukraińskich
Nasi użytkownicy założyli 1 233 987 zrzutek i zebrali 1 372 307 826 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
">>jadu pani Kasiu, jadu walczyć … dziękuju wam za wszystko ...<< - nagrał mi się wczoraj w nocy."
Kiedy 27 lutego przeczytałam te słowa na fejsbukowym koncie mojej znajomej Kasi, poczułam w gardle nie kulkę, ale kulę ogromną, jak kula ziemska. Kasia pisała dalej tak: "Pan Roman jest moim ukraińskim znajomym, bardzo dobrym i pracowitym człowiekiem, patriotą. Zostawił w Poznaniu swoje mieszkanie i pracę, by walczyć o swój kraj, o swoją Rodzinę. Jest właśnie w drodze na Ukrainę. Jeśli możecie zasilić jego konto wpłatą choćby 10,00 zł, będę Wam w jego i własnym imieniu bardzo, bardzo wdzięczna. Pieniądze będą mu bardzo potrzebne."
I tak zaczęła się moja pomoc dla Romana. Mikroskopijna, zupełnie prywatna, na miarę moich możliwości, ale na pewno nie na miarę jego i jego towarzyszy broni potrzeb. Ot, od czasu do czasu wysyłałam Romanowi parę złotych albo przez Kasię jakieś drobiazgi dla niego i jego oddziału, jak ciepłe spodnie moro. Roman dziękował albo poprzez Kasię, albo w prywatnej wiadomości. Nie narzucał się i nie naprzykrzał z prośbami o wsparcie. Aż do zeszłego piątku, kiedy dostałam od Romana wiadomość: "dzień dobry, my mamy bardzo wielki prośby .Może macie jakieś groszy zbieramy na auto, bo wczoraj w nocy rozbili nam Ostatnie auto(( zbieramy Po możliwości kto ile może' i tak dziękujemy panie bardzo że pani nam pomaga." Serce pękło mi na milion kawałków! Bo co ja mogę? Ile mogę im wysłać na ten samochód? I za co Roman mi dziękuje? Za to, że mogę tak niewiele?
A potem pomyślałam - skoro Polacy uzbierali na Bayraktara, to nie uzbierają na auto? I zaproponowałam Romanowi, żeby zorganizował zbiórkę na ten cel (nie, nie na Bayraktara, tylko na auto). A Roman odpisał: "Dziękujemy bardzo ja nie wiedziałem że taka strona jest teraz wejdzie Zobaczcie co tam." I za chwilę "O Sprawdziłem to strony internetowe nie ogarnie bo nie do końca tam rozumiem". Dotarło do mnie, że chyba przegięłam - siedzę na miękkiej kanapie, z laptopikiem na kolanach i doradzam via net żołnierzowi na linii frontu, żeby wszedł sobie na portal crowfundingowy i założył zbiórkę, bo mu raszyści rozje...li ostatnie auto, jakie on i jego żołnierze mieli. No i żeby ogarnął to sobie w języku polskim oczywiście. Zdecydowanie przegięłam, i to grubo.
Dlatego zbiórkę zakładam sama. Swoją pierwszą. I być może ostatnią, bo mam zasadę, że jeśli nie mam na coś pieniędzy, nie znajduję powodu, dla którego inni mieliby finansować moje widzimisię. Ale tu nie o mnie rzecz idzie i nie dla mnie!
Nie mam pojęcia, jak tą zbiórkę opisać, żeby dotarła do ludzi i żeby ci ludzie zechcieli ją wesprzeć. Nie wiem, jak udokumentować ten cel. Nie wiem, ile uda się zebrać i czy w ogóle coś się uda. Ale wiem jedno: nie mogę siedzieć na miękkiej kanapie, z laptopikiem na kolanach i nie próbować zrobić czegokolwiek, co mogłoby pomóc Romanowi i jego współtowarzyszom w walce o wolną Ojczyznę! Proszę, pomóżcie mi pomóc im! <3
Sądzę, że Roman zgodzi się na przekazanie osobom zainteresowanym kontaktu do niego w celu potwierdzenia wiarygodności zbiórki. W razie potrzeby można kontaktować się ze mną przez fb - Joanna Karpijewicz-Perzyna.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!