Wsparcie w leczeniu raka złośliwego piersi z przerzutami.
Wsparcie w leczeniu raka złośliwego piersi z przerzutami.
Nasi użytkownicy założyli 1 231 440 zrzutek i zebrali 1 363 966 874 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Mam na imię Beata, mam 40 lat i ogromną determinację, by żyć, bo mam dla kogo. Moim światem są moje dzieci i cudowny mąż, który wspierał mnie w chorobie naszej córeczki – ciężki autyzm, z którym oboje uczyliśmy się żyć. Myśleliśmy, że choroba dziecka, to wszystko, co mogło nas dotknąć, sprawić ból, który był z nami każdego dnia, gdy patrzyliśmy w jej oczy. Oboje postanowiliśmy, że się nie poddamy i razem stawimy chorobie czoła.
Los nas jednak nie oszczędził, bo do jednego dramatu doszedł kolejny. Zdiagnozowano u mnie raka piersi z przerzutami na węzły chłonne. Diagnoza – RAK ZŁOŚLIWY, który szalał w moim organizmie, bez mojej zgody zabierając mnie po kawałku. Gdy patrzyłam na siebie, w lustrze widziałam, jak gasnąc w oczach, wymykam się życiu. To był dla mnie szok i przeraźliwy ból, z którym musiałam się zmierzyć. Moje życie kolejny raz wywróciło się do góry nogami. Mój świat się zawalił. Potoczyło się szybko, ból, utrata włosów, szara, smutna twarz patrzyła na mnie w odbiciu lustra zalana łzami z nadzieją w sercu, której nie potrafiłam dogonić. W pokojach obok czworo dzieci, w tym bliźniaki czteroletnie, mąż, który starał się być kolejny raz silny. Chemioterapia nie zatrzymała choroby. Mój stan się pogorszył, nie mogłam chodzić, cały czas spałam. Mój organizm był zbyt słaby, by się bronić. Kolejna wizyta w Szpitalu Onkologicznym w Szczecinie i informacja, której nie dopuszczałam do siebie-wstrzymanie chemioterapii i operacje: mastektomia, usunięcie obu piersi wraz z węzłami chłonnymi, a w kolejnej operacji usunięcie jajników oraz macicy. To dzieje się tak szybko, myślałam, że to zły sen, z którego się obudzę, że to nie dzieje się naprawdę. To jednak nie był sen.
Moje leczenie cały czas wiąże się z ogromnymi kosztami, których moja rodzina nie jest już w stanie udźwignąć. Dopadły nas problemy finansowe, bo to nie tylko ja byłam chora, ale i moje czteroletnie dziecko. Wiedziałam, że nie stać nas już na nic, to dobijało mnie jeszcze bardziej. Gdyby nie wsparcie rodziny i przyjaciół, nie dalibyśmy rady finansowo.
Dziś przyszło mi prosić, a nawet błagać o pomoc Was wszystkich, kobiety, matki, ludzi o dobrych sercach, o wsparcie finansowe na moje leczenie. Liczy się dla mnie każda złotówka.
Do walki o życie stanęłam z ogromnie silnym przeciwnikiem – RAK ZŁOŚLIWY. Mam tylko jedno marzenie – pokonać go. Moje życie ucieka mi z rąk, a ja tak bardzo chcę je zatrzymać. Tak bardzo chcę żyć. Tak bardzo chcę móc przytulać moje dzieci. Nie chcę ich zostawiać, jeszcze nie teraz.
Kochani potrzebuję dziś Waszej pomocy.
Beata
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Miody i świece z wosku