Mam na imię Aneta, mam 40 lat i jestem zarówno żoną, jak i matką dwójki dzieci. 15 lat temu zachorowałam na nowotwór szyjki macicy, szyjka została wycięta. Wtedy rak został wyleczony ale ryzyko nawrotu choroby pozostał do końca życia. I stało się....to w tym roku, rak wrócił. Dostałam prezent na 40 - ste urodziny. Świat się zawalił!!! Pół roku temu dowiedziałam się, że jestem chora, przerzut ze źródła pierwotnego - dalekobieżny. Znów jestem chora, mam nowotwór złośliwy, ale tym razem uderzył z poczwórną siłą - w piesi, pachy, szyję i bark. Rak naciekający, Her 2 dodatni. Dobrze reaguje na chemioterapię, ale niestety szybko rośnie i daje szybkie przerzuty na inne partie organizmu. W moim wypadku to też trzy guzy dwa w lewej piesi o wielkości 4,5cm, 2,3 cm i jeden pod pachą o wielkości 3.5 cm plus zajęte wszystkie węzły chłonne plus w okolica podobojczykowa czyli szyja i bark (18 mm).

Jestem w trakcie leczenia - obecnie w trakcje chemioterapii. Później czeka mnie operacja - radykalna mastektomia z jednoczesną rekonstrukcją, następnie radioterapia, zabieg na zespolenie limfatyczno - żylne ręki i kolejne operacje profilaktyczne tj. operacja drugiej piersi i usunięcie jajników i jajowodów. Oczywiście zarówno chemioterapia jak i pierwsza operacja czy radioterapia są refundowane przez NFZ. Na zabieg zespolenia limfatycznego czeka się około 2 lat a potrzebny jest już, a komercyjnie 2 miesiące. Kolejne operacje to też koszty, ponieważ ze względu na to, iż wynik badań genetycznych wyszedł negatywny nie mam mutacji BRCA1 lub BRCA 2 muszę zrobić to komercyjnie, żeby zmniejszyć ryzyko nawrotu. Wskazania mam do usunięcia ze względu na historię zachorowań w rodzinie tj. trzy zachorowania na raka piersi w tym dwa śmiertelne.

Po drodze pojawiło się u mnie podejrzenie cukrzycy, która może być skutkiem ubocznych podawanych mi sterydów podczas chemioterapii. Wizyta na NFZ to listopad 2024, jestem zmuszona znowu skorzystać z szybszej formy leczenia, czyli wizyty prywatnej zanim dostanę się na fundusz i dalej leczyć - ale do tej pory muszę podjąć jakiekolwiek działanie i leczenie. Przez złe wyniki i zbyt wysoki cukier w organizmie podanie chemii przesuwa się - muszę ją ustabilizować abym mogła dostać kolejną dawkę chemii. Ponadto walczę zbyt wysokim poziomem miedzi - mam 2,5 razy wyższy poziom tego pierwiastka niż jego norma.

Do tej pory na wizyty u lekarzy specjalistów, prywatne badania na które na NFZ czeka się wieki a prywatnie od ręki, dojazdy do szpitala, wizyty u onko-psychologa, psychiatry, leki, suplementy diety, perukę, specjalistyczne kosmetyki onkologiczne itp wydałam ponad 10 tyś złoty a to dopiero 4 miesiące mojego leczenia i jeszcze przede mną minimum 2 lata. Moje fundusze dobiegły końca i nie stać mnie na dalsze leczenie. Przede mną kolejne wydatki od tych drobnych rzeczy jak np. gorsety, biustonosze, opatrunki, butelki drenażowe, plastry, maści na rany, blizny, rękawy limfatyczne po kosztowniejsze wydatki na kolejne wizyty u lekarzy, kolejne badania, dojazdy na chemioterapię, radioterapię, operacje, rehabilitacje. A największe koszty to niestety dwie operacje komercyjne.

Proszę o wsparcie dla mnie, gdyż nie jestem w stanie sama uzbierać takiej kwoty. Nie mam innej możliwości jak po prostu poprosić o pomoc tak na dobre obcych mi ludzi ale o dobrym sercu. Kiedyś miałam inne cele, inne marzenia, inne plany, inne priorytety dziś chce tylko żyć i zrobić wszystko aby po pierwszej operacji która ma być pod koniec marca jak najszybciej zmniejszyć ryzyko kolejnego nawrotu choroby lub przerzutu.

Pozdrawiam i dziękuję za każdą złotówkę.

Aneta