Witam, mam na imię Marcin i zmagam się, a raczej staram zmagać się z boreliozą.

Koszt leczenia to około 1 tys zł miesięcznie i po prostu nie stać mnie na utrzymanie ciągłości leczenia. To co miałem już wydałem i starczyło na 3 miesiące- lekarz, badania i leki.

Udało mi się po tej terapii zrobić badania i niestety nie pokonałem choroby.

Leczenie rozpocząłem pół roku po zauważeniu rumienia. Rumień został źle zdiagnozowany i ogłoszony rumieniem alergicznym.. Prawidłową diagnozę dostałem w lutym 2020 gdy rumień zajmował sporą część pleców.

Dostałem Doxycyklinę na miesiąc i zmieniło się niewiele.

Dopóki nie zacząłem sam interesować się chorobą i nie miałem styczności z osobami chorymi na odkleszczówki nigdy bym nie wpadł na to że moje ciągłe zmęczenie, nagłe skoki ciśnienia lub pulsu, bolesne prądy przechodzące przez kręgosłup do głowy uniemożliwiające funkcjonowanie, stany zapalne stawów, drętwienia kończyn, nocne poty to objawy boreliozy. Gdy trafiam do specjalistów biorą mnie za kogoś kto wymyśla sobie choroby, wyniki zazwyczaj są w porządku.

Przez 3 miesiące leczyłem się metodą ILADS która jest zdecydowanie skuteczniejsza od metody IDSA (czyli jeden miesiąc antybiotyku który nic nie zmienia u osób które mają w sobie boreliozę od pół roku.)

ILADS opiera się na kombinacji antybiotyków stosowanych przez dłuższy czas i nie ukrywam że po tych 3 miesiącach czułem się lepiej przez.. 1 miesiąc. Ale niestety na tyle starczyło mi pieniędzy.

Chciałbym prosić o pomoc w powrocie do zdrowia, do niedawna byłem sportowcem ścigającym się w maratonach rowerowych, pokonującym ciągiem dystanse 200km, okazem zdrowia. Dziś niestety tak nie jest ale mam nadzieję że pomożecie Państwo mi wrócić do zdrowia.