Zbieramy na dach stajni
Zbieramy na dach stajni
Nasi użytkownicy założyli 1 231 898 zrzutek i zebrali 1 365 415 994 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Kim jesteśmy / o tym co robimy, kim są nasi podopieczni i dlaczego jesteśmy tacy niestandardowi
Mam 23 lata, jestem instruktorem PZJ, byłym studentem ASP i mam małą stajenkę przyjmującą pod swój dach i na wybiegi niemalże same biedy. Działamy od 4 lat, w zespole mamy młodych, zapalonych ludzi w wieku od 12 do 18 lat. Wspólnie organizując różnego rodzaju wydarzenia edukacyjne, tematyczne, rodzinne, okolicznościowe utrzymujemy i leczymy stado 19 koni i kuców. Część zwierzaków to emeryci, konie przewlekle chore, pokontuzyjne, powyciągane z różnych rolniczych komórek, znudzone i zaniedbane prezenty dzieci. Część z nich pracuje pod siodłem ucząc dzieci i dorosłych, co też jest motorem do poprawiania im warunków życia i jakości leczenia czy terapii przewlekle chorych członków stada. Każdy z koni ma stały dostęp do wybiegów, boksów, lasu, żyją tak jak mają ochotę. Ogradzamy kolejne połacie lasu, dobudowujemy im wiatki, boksy angielskie, korytarze komunikacyjne między wybiegami. Staramy się jak możemy aby w tej części ich kudłatego życia były szczęśliwe.
Dwa lata temu z pracy wakacyjnej zakupiliśmy flexineba dla naszych 4 astmatyków, opłacaliśmy leczenie kaszlaków prowadzone przez Panią dr Biazik. Niestety po długiej, cieżkiej przeprawie jednego z naszych najbardziej chorych koni po roku walki pożegnaliśmy niestety w klinice. W tym roku mamy na pokładzie konia, który przez bezmyślność ludzką otarł się o śmierć, ze względu na koszta został porzucony przez osobę za niego odpowiedzialną. Leczenie wyniosło nas ok 24 tysiące, co pożarło wszystkie środki wakacyjne – było warto, konik wrócił i ma się świetnie. Rzeczy codziennego użytku, jak derki polarówki, czapraki i inne bierzemy, naprawiamy, szyjemy, bo zawsze któremuś podopiecznemu się przyda gdy zawiedzie starsza rzecz. Cały sprzęt kupujemy używany, poza szczotkami i tego typu podstawowymi drobnostkami.
Sabat to też miejsce dla młodych ludzi chętnych do pracy ze zwierzakami. Każdy koń i kuc ma swojego opiekuna, który dba o jego samopoczucie, zabiera go na spacery, czyści, zaplata, sprząta, pomaga przy ogólnych pracach stajennych. W zamian za pomoc i zaangażowanie uczę ich podstaw jazdy konnej na zwierzakach zdolnych do pracy, a więc młodzież sama swoim poświęceniem zapracowuje sobie na wiedzę, umiejętności, sprzęt dla siebie i konia. Młodzież wpada na różne fantastyczne pomysły organizacji wydarzeń dla społeczności naszej gminy, które mają przyciągnąć ludzi do naszej chatki czarownic aby mieć środki na kolejne ważne działania. Dodatkowo mamy fantastyczną ekipę remontowo-budowlaną, która pomaga nam stawiać wiaty, paśniki i stajenki dla naszych podopiecznych. Przyjaciele stajni, znajomi, rodzice – wszyscy chętnie pomagają gdy pojawią się nowe potrzeby ze strony koni.
Nasze wolontariuszki w tym roku zdobyły odznaki Jeżdżę Konno i BOJ, większość po niecałym roku uczestnictwa w wolontariackim stajennym życiu. Powyjeżdżały na swoje pierwsze w życiu zawody z końmi, które są do tego zdolne z naszej stawki. Uczestniczyły w remontach stajennych, magazynowaniu paszy, siana, wielkich porządkach, przeglądach weterynaryjnych, szczepieniach, odrobaczaniach, asystowały przy zabiegach dentystycznych i fizjoterapeutycznych. Ogromny bagaż doświadczeń i umiejętności, które tylko dowodzą, że to co robimy ma sens. Dwie z nich ze swoimi końskimi podopiecznymi ruszają na podbój odznak srebrnych. Niesamowicie się cieszę i napawa mnie duma, a jednocześnie widzę te godziny spędzone na ciężkiej pracy opieki nad bardzo wymagającymi końmi. Jak pomyślę chociażby o inhalacjach i samym wożeniu sianokiszonki do koni oddechowych - jakie to jest wyzwanie niezależnie od pogody podejmować się tak ciężkich zadań. Tak, jestem z nas dumna.
Co się wydarzyło / o niesamowitej niespodziance, która rozpłynęła się w powietrzu
https://www.facebook.com/StajniaSabatwLini/videos/1378894429237678
21 grudnia 2021 roku dostałam wiadomość od znajomej z naszej stajni dotyczącą organizowanej przez Kingę Czekaj akcji świątecznej. Znana w instagramowym świecie jeździeckim influencerka szukała stajenki, która robi dobre rzeczy dla koni i jednocześnie prowadzi zajęcia nauki jazdy. Od razu po zakończeniu stajennych obowiązków zabrałyśmy się do krótkiego opisania naszej działalności zrzeszającej wielu młodych ludzi, opierającej się o opiekę nad różnymi mniej i bardziej trudnymi końskimi przypadkami. Z resztą przecież wiecie :) Udało się! Zostaliśmy wraz z całą załogą intensywnie pochwaleni, lawina ciepła i miłych słów spadła na nas rozpalając serca sabaciarzy :) Nie mogłyśmy uwierzyć w to, że to akurat my możemy otrzymać sprzętowe wsparcie w tak trudnym dla nas zimowym okresie. Kinga na swoim story mówiła o chęci przekazania sprzętu, z którego nie korzysta, który leży i się zbędnie kurzy. Co by to nie było byliśmy zachwyceni, wymieniliśmy się wiadomościami z Kingą dziękując za taką niesamowitą możliwość oraz miłe słowa. Jak się okazało wielu naszych przyjaciół w radości napisało albo do nas albo do Kingi.
Wymieniliśmy się adresami. Czym prędzej wyposażyłam się w materiały, chcąc wraz z nadejściem paczki podziękować artystycznie Kindze za taką niesamowitą, świąteczną niespodziankę. Cierpliwie oczekiwaliśmy na działania ze strony organizatorki. Czas świąt wiadomo jest momentem prywatnej pauzy, ciszy, okres noworoczny w stajniach to zawsze duży stres i praca na pełen etat. Tak było i u nas i w OJK Zordina. Materiały na story przedstawiające zestresowane konie i stróżującą przy nich właścicielkę . Obraz corocznej walki o spokój i dobre samopoczucie podopiecznych w tym trudnym, mało zrozumiałym dla nich czasie. Czas noworoczny, zimowy, problemy zdrowotne koni Kingi, wszystko było dla nas w pełni zrozumiałe, nie narzucaliśmy się i nie pytaliśmy. Bodajże dwukrotnie gdzieś podczas pytań na IG padła kwestia akcji, odpowiedź natomiast dotyczyła faktu, iż nagrody z konkursów sponsorowanych rozsyła główny sponsor. Niezrozumienie pytania, ludzka sprawa, z resztą to nie my pytaliśmy.
4 lipca padło z mojej strony pytanie o aktualność akcji i możliwość jej finalizacji, podkreślając, że zdaje sobie sprawę z ogromnej ilości obowiązków i spraw ciążących na barkach Kingi. Życzyłam miłego dnia, nie otrzymałam niestety odpowiedzi. 30 lipca ponownie napisałam, prosząc o odzew aby potwierdzić lub zaprzeczyć ważności akcji. Wszystko zupełnie przyjacielsko, delikatnie. Wszak sama prowadzę stajnię i wiem, jak czas ucieka między palcami, Kinga natomiast była w ogniu startów w zawodach. 23 sierpnia ponownie wysłałam wiadomość z prośbą o odniesienie się do akcji. Bardzo liczyliśmy na wsparcie, szczególnie po zeszłorocznych wypadkowych wydarzeniach konia Zahera oraz chorującej folblutce. Rok był dla nas bardzo ciężki, wakacje wyjątkowo mało udane pod względem zarobkowym. Sprzedaliśmy naszego najzdrowszego konia, mając nadzieję, że bez żadnych problemów za nim chodzących zostanie na bardzo długo u swoich nowych właścicieli - czego nie możemy powiedzieć o naszych pokontuzyjnych, astmatycznych podopiecznych. Nie żalimy się, jedynie wspominamy szczerze o okolicznościach. W dniu dzisiejszym, tj 20 września napisałam ostatnią wiadomość pytając o możliwość kontaktu i delikatne, oficjalne zakończenie sprawy. W połowie miesiąca września od przyjaciółki stajni do KK padło pytanie o akcje świąteczną, bez reakcji.
Nigdy nie spodziewałabym się, że tak może potoczyć się obserwowana przez wiele tysięcy oczu akcja charytatywna. Zadaję sobie pytanie jedynie co miała na celu? Jakim narzędziem albo jaką funkcję pełniła? Wyobrażam sobie jak szczęśliwe byłyby nasze wolontariuszki gdybyśmy razem przy picolo otworzyły paczkę i podzieliły nasze konie sprzętem, niezależnie czy kantarkami i derką, czy jakimś sprzętem do jazdy. Koników na ten moment w stajence mamy 19, zawsze komuś coś się przyda. Cały sprzęt kupujemy z odłożonych pieniążków z zajęć, zarówno edukacyjnych jak i jeździeckich. Na tyle ile mogę wyposażam samodzielnie moich klubowiczów, większość sprzętu mają w ramach dodatkowych nagród za pomoc i pracę.
Co więc dalej? (adnotacja na dzień 29.09)
Najprawdopodobniej nic, nie chcemy toczyć wojny. Troszkę smutku i żalu, bo jednak człowiek miał nadzieję na coś dobrego, wyjątkowego. Być może zorganizujemy jakąś akcję, aby wyposażyć się w dodatkowe derki na jesień i zimę czy inne tego typu niezbędniki. Pomoc jaką oferowała Kinga byłaby dla nas ogromnym wsparciem, szczególnie, że mowa była o sezonie zimowym. Większość naszych koni derkujemy przez cały okres chłodny, szczególnie te, które zużywają dużo energii chociażby na utrzymanie temperatury czy utrudnione oddychanie. Od początku nie naciskaliśmy, dawaliśmy czas i zrozumienie. Nadal nie naciskamy, jedyne czego chcemy to wyjaśnienie tejże sytuacji. Zapisane nagrania zostawimy, bardzo miło słyszeć tyle dobrego na temat pracy i podtrzymywania idei.
01.12.2022 A jednak wymyśliłyśmy!
Zorganizujemy same świąteczną akcję pomocową - a każdy z Was może się do niej przyłączyć. Co więcej, będąc w gronie pomagających wyposażyć siebie bądź kogoś bliskiego w drobny upominek!
W pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że raczej nie mamy co liczyć na tajemniczą przesyłkę. Ciężką pracą udało nam się wyposażyć wszystkie nasze konie w derki na zimę i okres przejściowy, dziewczyny dzielnie przeszukiwały revoltę czy olx/vinted i mamy to. Brakujący sprzęt jeździecki też niemal cały został uzupełniony, dzielnie dbany, czyszczony i pastowany przez klubowiczki długo nam posłuży. Zaczęliśmy budować stajenkę dla klaczy. Powolutku, kroczek po kroczku stawiać ostatni brakujący element stajennej wioski. Dostaliśmy okna i część drewna, resztę dokupiliśmy od rolnika, przyjaciela stajni. Teraz odkładamy na dach, na dniach zaczynamy stawiać konstrukcję. Skromną, jak każda nasza chatka, ale za to całą wzniesioną z potrzeby serca dla ukochanych koni. Znajdą w niej miejsce 3 pokontuzyjne folbuty, 3 koniki rzeźne/pokontuzyjne i 2 astmatyków. Do końca roku, a najchętniej do świąt chcielibyśmy bardzo intensywnie zadziałać w stronę finalizacji prac. Naszym największym świątecznym prezentem będzie więc wspólne budowanie nowego domu. Czy możemy napisać list do Świętego Mikołaja o umożliwienie nam tego?
Bądźcie razem z nami. Mamy dla Was ręcznie malowane breloczki, przedstawiające Wasze ukochane konie Sabatu oraz ... Wasze prywatnych końskich przyjaciół! Do końca tego roku, a jak trzeba to i przez cały styczeń, będziemy dzielnie pracować, malować, pakować i wysyłać w całą Polskę malutkie konikowe malunki z wiedźmowymi ampułkami na włosie.
Działanie jest proste – napisz do nas, podrzuć zdjęcie zwierzaka, jego imię, adres dostawy i zajrzyj na naszą zrzutkę. Zamówienia wykonuję ja – Julia – a pakują i wysyłają nasze wolontariuszki. Pędzel w pracy jest więc jeden, a stworzenie takiego drobnego konika trwa zwykle godzinę + oprawa breloczka. Spróbujemy być jak najszybsi :)
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
My z Izą też dokładamy swoją dachówkę 😊
Jak już będzie cała stajnia stała to czekam na stable tour online i na żywo 🥹❤️