Cześć,

nazywam się Michał Głuszek, jestem lekarzem i tworzę treści w mediach społecznościowych na styku medycyny, prawa i aktualnych problemów społecznych. Opublikowałem ostatnio film, który spotkał się z dużym odzewem — także negatywnym.

Film, który opublikowałem, nie dotyczył sprawy z Oleśnicy. O tamtej sytuacji nagrałem oddzielny materiał, w którym – sądząc po odbiorze – zrobiłem wiele dobrego dla wizerunku lekarzy.

Komentarze były jednoznacznie pozytywne, a film został udostępniony m.in. przez Naczelną Izbę Lekarską, posłów, europosłów, społeczników i konta lewicowe. W opinii wielu osób, film ten pomógł rozszerzyć kontekst i zadziałał korzystnie w ocenie postępowania lekarki z Oleśnicy.

🎬 Film, którego dotyczy ta zrzutka, był innym materiałem – przedstawiał skrajną, ale możliwą sytuację: aborcję zdrowego płodu w 9. miesiącu ciąży na podstawie niewłaściwie wystawionego zaświadczenia psychiatrycznego (bez zbadania pacjentki i zebrania rzetelnego wywiadu).

Rozmowa toczy się między dwoma lekarzami, którzy reprezentują różne poglądy i używają argumentów znanych z debaty publicznej.

Celem filmu było wywołanie refleksji nad tym, jak obecnie wygląda praworządność w tak ważnej i wrażliwej kwestii.

Nie dlatego, że mnie nie stać.

Robię ją, bo wiele osób pisało, że chętnie dorzuci się na pozwanie tych, którzy próbują mnie uciszyć poprzez nadużycie instytucji publicznych.

Po publikacji filmu organizacja proaborcyjna złożyła na mnie skargi do różnych urzędów — zarzucając mi m.in. dezinformację, stygmatyzację kobiet i dewaluowanie zawodu psychiatry.

W mojej ocenie, w tych skargach pojawiły się oszczerstwa, a donosy tego typu to niebezpieczny precedens, który ma zniechęcić do mówienia rzeczy, które nie podobają się aktywistom.

To sprawa o coś więcej niż mój film.

To walka o to, by pokazać, że nie można bezkarnie rzucać oszczerstw i pisać donosów tylko dlatego, że komuś nie podoba się cudzy światopogląd.

Granice wolności słowa nie mogą być ustalane przez najbardziej hałaśliwych aktywistów.

Mam poglądy dotyczące aborcji, które są uważane za liberalne — uważam, że kobiety w Polsce miały dotąd bardzo utrudniony dostęp do legalnej aborcji i to powinno się zmienić. Ale nie w ten sposób.

To, co się obecnie dzieje – bez ustaw, bez rozporządzeń, na podstawie "wytycznych" – nie ma nic wspólnego z praworządnością.

Zachęcam wszystkie towarzystwa, którym naprawdę zależy na dostępie do legalnej aborcji, do zrewidowania, czy chcą być kojarzeni z tą organizacją, bo ona szkodzi naszej sprawie.