Witam bardzo serdecznie wszystkich.

Jak mogliście zobaczyć w tytule - Zbieram na wyjazd do rodziny. Co to oznacza?

Trochę historii mojego życia...

Mam bardzo kochaną kobitę (razem z nią dwójka dzieci), którą na szczęście poznałem w swoim życiu. Bardzo mocno ją kocham i mam to wzajemnie.

Ale było by to wszystko fajnie i dobrze gdyby nie kwarantanna i różne utrudnienia z odnalezieniem pracy i leczeniem.

Dlaczego mówię o leczeniu? Niestety, moja kobieta jest chora - guz mózgu. Nie są to żarty, przecież takie rzeczy nie mówią. Nikomu nie życzę przeżyć to. Wszystkim wam życzę tylko zdrowia.

Od niedawna, 30 listopada, straciłem pracę, nie została przedłużona umowa, bo pracy jest mniej, mniej zamówień, więc nie ma potrzeby na dużą ilość pracowników.

Ciągle szukam pracy, codziennie, dorywczo, ale niestety takiej pracy też praktycznie nie ma.

Pracy na dzień obecny nie mam, nawet jeżeli znajdę coś to wypłata będzie dopiero w styczniu. Resztę zarobków już wydałem na leczenie, analizy, MRI. Sobie nic nie odkładam, przeżyje jakoś.

Co z tego wynika?

Zbliżają się święta. Niestety, moja kobieta jest daleko ode mnie, 1261 km między nami. W kieszeni mam dosłownie 103 zł. I to jest fatalnie dla mnie. Nie mogę wam nawet wytłumaczyć jak ja się czuję w tej chwili - że ja, jako mężczyzna, nie jestem w stanie dać pieniędzy swojej kobiecie, dzieciom, na potrzeby pierwszej kolejności i tym bardziej na święta.

Zazwyczaj, nigdy nie proszę o pomoc nikogo. Ale przy takich warunkach jestem zmuszony prosić ...

Moje drodze, kochani, bardzo was proszę o wasze wsparcie - Pomóżcie w świąteczne dni być razem z nią, z dziećmi, w tą magiczną i bardzo ważną noc dla każdej rodziny, jak i dla mnie. 🙏