Dwa lata chodził z taśmą na szyi! Kastracja kotów w potrzebie
Dwa lata chodził z taśmą na szyi! Kastracja kotów w potrzebie
Nasi użytkownicy założyli 1 221 420 zrzutek i zebrali 1 335 322 688 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Dwa lata temu doszedł do nas sygnał o kocie z "czymś" na szyi. Zorganizowałyśmy dla tych osób pożyczenie klatki łapki, ofertę opłacenia wizyty u weterynarza. Niestety te osoby się już nie odezwały. Z czasem zaczęłyśmy sterylizować koty na działkach we Wschowie i tutaj kolejny sygnał, że ktoś widział takiego osobnika z tym czymś. Jednak on zawsze gdzieś w oddali tylko przebiegał. Minął kolejny rok, kolejna akcja sterylizacji i "właściwi" karmiciele którzy częściej go widzieli.
Cały czas chodził nam po głowie, bardzo chciałyśmy mu pomóc.
Starsza Pani mówiła, że pamięta go jako małego kociaka na działkach który dawał się głaskać. Później widzieli go z daleka z taką opaską i nie dawał się już głaskać. Chcieli mu to zdjąć ale on zawsze uciekał...
Chciałyśmy wysterylizować w pierwszej kolejności wszystkie kotki w tej alejce i rozpocząć łowy na tego nieszczęśnika.
Jednak los bywa nieprzewidywalny, we wtorek 19.01.21 umówiłam się ze starszą Panią na działkach, zawiozłam jej karmę i miałam zabrać jedną z ostatnich kotek do zabiegu. Jak na złość na karmienie przyszło całe stadko kotów już ciachniętych. Jakieś zrządzenie losu sprawiło, że Pani chciała pokazać mi jakie legowisko zrobiła w folii dla mruczków. Jak się okazało był tam nasz kot z taśmą. Nie pytajcie ile to emocji, jaka to była akcja żeby on nie uciekł i żeby go złapać.
Udało się!
Szok i niedowierzanie.... Tyle czasu i mamy.
Koniec jego cierpienia!
Natychmiast zawiozłam go do gabinetu, patrząc na niego człowiek cały czas myślał jak on dał radę przeżyć tyle czasu z takim czymś?!
Skąd on to miał na sobie? Czy to jakiś żartowniś z działek?! Może to był powód dla którego unikał człowieka jak ognia??
Co innego gdyby zaklinował głowę w puszce, ok sam wepchał. A tutaj rolka z taśmą... nie wiem czy byłby w stanie sobie to sam nałożyć na głowę.
W gabinecie był bardzo spokojny, a my tak bardzo baliśmy się wszyscy co będzie pod tą taśmą.
Na szczęście nie było tam ran!
Nasz Leon wreszcie uwolniony!
Od razu został wykastrowany.
Leonek na reszcie może poczuć ulgę, już nie będzie miał tego paskudztwa na sobie.
Wiecie co się okazało? Dał się pogłaskać.... nie atakuje, nie syczy, jest wystraszony.
Bardzo byśmy chciały żeby ze szpitalika nie musiał wracać na działki.
On zasługuje teraz na cudowne życie, na wszystko co najlepsze.
Zawsze w ucieczce, niech już nie musi uciekać :( .
Bardzo Was prosimy o dom dla niego <3
Kastracja wyniosła 80 zł, dostał również leki.
Zrzutka opiewa na wyższą kwotę na kolejne koty w potrzebie.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!