KOŃ, KTÓRY WYBRAŁ ŻYCIE. POMÓŻMY MU WYZDROWIEĆ
KOŃ, KTÓRY WYBRAŁ ŻYCIE. POMÓŻMY MU WYZDROWIEĆ
Nasi użytkownicy założyli 1 226 310 zrzutek i zebrali 1 348 436 085 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
KOŃ, KTÓRY WYBRAŁ ŻYCIE. POMÓŻMY MU WYZDROWIEĆ
Ktoś może powiedzieć: to tylko koń. Ale New Hope jest koniem szczególnym: lgnącym do człowieka, bezgranicznie mu ufającym i mającym niesamowitą wolę życia. Dlatego nie wyobrażam sobie o jej życie nie zawalczyć. Potrzebuję do tego Waszej pomocy.
Aktualizacja 10.05.2024
Kochani darczyńcy,
Jestesmy juz kilka dni po pierwszym zabiegu, zdjecia poniżej.
Zabieg przeszedł pomyślnie (nie długo wrzuce opis od lek. wet.), udało się wydobyć odbyt, teraz czekamy by dobrze sie zagoił zanim będziemy mogli wykonać kolejny zabieg.
Hope znosi całą sytuacje bardzo dobrze, choc nie jest lekko.
Podrzucam również rozliczenie ostatnich kilku kosztów, jest tego sporo, a będzie wiecej - bardzo liczę na Wasze wsparcie!
ROZLICZENIE (nie licząc transportu do stowarzyszenia):
- Pierwszy zabieg 2350 zł
- Trawokulki 1690 zł
- Sciółka torfowo wiórowa 1317,60 zł
- Siemie lniane, leki oraz elektrolity 303 zł
Razem do tej pory 5660,60 zł
Ktoś może powiedzieć: to tylko koń. Ale New Hope jest koniem szczególnym: lgnącym do człowieka, bezgranicznie mu ufającym i mającym niesamowitą wolę życia. Dlatego nie wyobrażam sobie o jej życie nie zawalczyć. Potrzebuję do tego Waszej pomocy.
Odkąd pamiętam, kochałam konie. Jedno z pierwszych wspomnień: mam dwa, może trzy lata i bawię się w jeźdźca. Za konia służy mi poręcz od schodów, za siodło poduszka, za wodze – stary kabel. Rodzice dziwili się: o co jej chodzi z tymi końmi? Gdy wiele lat później studiowałam historię rodziny, okazało się, że moi przodkowie byli cygańskimi koniokradami. Pasję do koni mam więc we krwi.
Inne wspomnienie: mam 12 lat, pierwszy raz wsiadam na konia. Zwierzę przechodzi do kłusu, potem do galopu. A ja czuję, jakbym robiła to całe życie. To dla mnie naturalne jak oddychanie.
Od tamtego dnia każdą wolną chwilę spędzałam w siodle. W wakacje i ferie wyjeżdżałam do ośrodków jeździeckich pracować w zamian za jazdy. Po szkole, bez względu na pogodę, dojeżdżałam kilkanaście kilometrów na rowerze do najbliższej stajni. Byle choć na chwilę wsiąść na konia. Poczuć jego zapach, majestatyczny ruch, niesamowitą energię.
Od kilku lat spełniam swoje największe marzenie: mam własną stadninę pod Krakowem. Prowadzę tam lekcje jeździeckie, pensjonat i hodowlę koni. Jeden z nich zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. To New Hope – klaczka, która miała nie przeżyć pierwszych dni po porodzie. A żyje i kocha ludzi jak żaden inny koń.
New Hope przyszła na świat w kwietniu 2023 roku. Jej matka nie miała żadnych objawów zbliżającego się porodu, wypuściliśmy ją więc z innymi końmi na padok. Tam niespodziewanie urodziła. Już z daleka widziałam, że coś jest nie w porządku. Źrebię nie miało ogona. Matka, bardzo inteligentna klacz, też musiała rozumieć, że życie młodej jest zagrożone, bo w ogóle nie chciała dopuścić nas do źrebaka.
Okazało się, że brak ogona to najmniejszy problem konika. Ma on też kloakę (przetokę z jelita grubego do pochwy) i zrośnięty odbyt. Młodej nadaliśmy imię New Hope, trochę zaklinając rzeczywistość, bo jej szanse na przeżycie były bardzo niskie. Nie miałam sumienia jej usypiać. Postanowiłam, że zwierzę albo odejdzie we własnym czasie, albo zawalczy o to, żeby przetrwać.
New Hope okazała się wojowniczką.
Klaczka żyje dzięki własnej sile, ale też dzięki specjalistycznej, płynnej paszy i codziennym zabiegom pielęgnacyjnym. Spędzamy z nią bardzo dużo czasu i pewnie właśnie dlatego New Hope jest tak ufna, łagodna, nastawiona na współpracę z człowiekiem. To niespotykane u koni, szczególnie tak młodych. Czym bardziej ją poznaję, tym mocniej podziwiam. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym jej nie pomóc.
Konsultowaliśmy stan New Hope z wieloma weterynarzami, również zagranicznymi. Wszyscy są zgodni: jedyną szansą dla klaczki jest cykl kosztownych operacji. Młoda raz na kilka tygodni ma niedrożność – przestaje wtedy jeść, kładzie się, ciężko oddycha, trzeba podpinać ją do kroplówki. Bardzo cierpi. Każda taka zapaść jest realnym zagrożeniem dla jej życia.
Od kilku miesięcy odkładam pieniądze na zabiegi New Hope. Niestety, nie byłam w stanie zaoszczędzić całej kwoty. Pomoże stowarzyszenie „Folblucia Rodzina”: New Hope zostanie zoperowana w jego siedzibie, gdzie mają specjalny boks chirurgiczny. To znacznie obniży koszty, ale i tak muszę zapłacić co najmniej 30 tysięcy złotych na same operacje. Z tej kwoty brakuje mi 20. Zwracam się więc do Was z serdeczną prośbą o wpłaty – nawet te najdrobniejsze – na ratowanie życia New Hope. Młoda klacz zrobiła wszystko, by żyć. Teraz nasza kolej.
Szukamy tez osób/firm które chciałyby wesprzeć New Hope paszą oraz ściółką (trociny/ściółka lniana lub torfowa), co pomogłoby obniżyć koszty opieki. W zamian możemy oznaczać darczyńców w postach, ponieważ cały przypadek chcemy opisywać na profilu stowarzyszenia, by podzielić się wiedzą.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!