Oto Lesia.

Lesia przyjechała do nas z Ukrainy i przyjechała z ogromną nadzieją.

Z nadzieją, że uda się jej pomóc.

Bo Lesia przeszła złamanie i obecnie jej łapka nadaje się do amputacji, co na Ukrainie było niemożliwe do wykonania. Lesia przyjechała więc do nas spod Kijowa transportem, na który czekała wiele tygodni. Baliśmy się już, że wszystko się nie uda, bo nikt nie chciał ryzykować dla bezpańskiego, czarnego kota. Ale w ostatniej chwili okazało się, że jednak ktoś jedzie w tym kierunku i Lesię udało się przetransportować. Jak wiecie, tamte zwierzęta nie mają szczęścia. Do niczego. Chociaż nie są winne tej całej wojny, to jednak płacą za nią ogromną cenę.

Lesia tam, na Ukrainie nie miała żadnych perspektyw. Mogłaby żyć jeszcze chwilę, ale to życie nie byłoby życiem. Okraszone ogromnym cierpieniem, skończyłoby się zapewne szybko. Dziewczyna, która Lesię mi przekazała, nie ma zbyt wielu możliwości pomagania zwierzakom i wykorzystała jednocześnie wszystkie, jakie były. Wzięliśmy od niej wiele zwierząt i wiemy, jak wielką miłością je darzyła, ale jej możliwości są bardzo ograniczone. Lesia dziś jest już u nas i bardzo liczy na Waszą pomoc. Oczywiście, jest zwykłym czarnym kotem i nigdy inna nie będzie. Wiemy jednak, że dla Was nie ma to żadnego znaczenia i uważacie tak, jak my, że Lesia zasługuje na pomoc.

Bardzo więc w imieniu Lesi proszę o serce, pomoc i ciepłe myśli, których tak bardzo potrzebuje. Bo nie ma co ukrywać, Lesia nie jest najmłodszym kotem, więc zdążyła przeżyć w Ukrainie prawdziwe piekło. Piekło, które zakończyło się dla niej tragedią. I tylko dzięki niesamowitemu szczęściu, jakie się wydarzyło, gdy okazało się, że znalazł się do niej transport, Lesia jest tutaj teraz, stoi przed Tobą i prosi abyś jej nie zostawiał. A my prosimy wraz z małą Lesią. Pomóż w operacji, rehabilitacji i leczeniu. A potem, jeśli tylko możesz, zaadoptuj małą Lesię. To będzie najcudowniejszy wiosenny prezent, jaki będzie można jej sprawić. Chociaż oczywiście najpierw musimy ją wyleczyć.

 Facebook

 Udostępnij