Spełnienie marzeń o zdrowym koniu
Spełnienie marzeń o zdrowym koniu
Nasi użytkownicy założyli 1 231 894 zrzutki i zebrali 1 365 400 275 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności4
-
Maluch jest już na świecie, ale niestety faktura nadal nie uregulowana. A on sam wciąż wymaga opieki weterynaryjnej.
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Cześć, jestem Klaudyna i od 7 lat jeżdżę konno. Marzyłam o tym całe życie, ale pochodzę z wielodzietnej rodziny i niestety kiedy byłam młodsza względy finansowe uniemożliwiły mi realizację marzeń. Dopiero kiedy zaczęłam sama zarabiać udało mi się zacząć swoją "przygodę" z końmi.
Po kilku latach dostałam pierwszą kobyłkę - Zorka, bo tak ma na imię, miała wtedy 22 lata i nakostniaka na prawym nadgarstku, ale była najcudowniejszym rekreantem na świecie. Niestety już po dwóch latach ten nakostniak wykluczył ją z użytkowania pod siodłem, więc dałam jej zasłużoną emeryturę, a dla siebie znalazłam kolejnego konia - Bułankę. Tak naprawdę ma na imię Dynastia-P, ale chyba nie lubi tego imienia, bo przychodzi kiedy wołam ją "Bułka" ;) Kupując ją miałam świadomość jej ograniczeń, ale szukałam dużego konia, który sprawdzi się w technicznych konkurencjach western - i ona jest do tego idealna! Później z różnych powodów postanowiłam również nauczyć się skakać, a ponieważ żadna z moich kobył nie może tego robić - zakupiłam Selavi. Po kilku miesiącach stwierdzono u niego wrzody, których leczenie kosztowało sporo, ale jakoś udało mi się samej uzbierać konieczną sumę. Przyjaciółka zaproponowała mi, że pokryje Bułankę, bo wiedziała, że ja bardzo chciałam to zrobić póki jeszcze nie jest na to za stara, a najzwyczajniej mnie nie stać.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że w połowie zeszłego roku nakostniak u Zorki zaczął jej dokuczać uniemożliwiając nawet stępowanie po padoku... Dlatego zdecydowałam się zawieźć ją do kliniki żeby jej pomóc. Terapia przyniosła oczekiwany efekt, ale niestety musiałam wziąć kredyt aby pokryć koszta tego zabiegu...
Niestety "nieszczęścia chodzą stadami" i w styczniu tego roku stajnia, w której mieszkają "dziewczynki" została ogarnięta epidemią. Zołzy zaatakowały z całą mocą i moja źrebna klacz najciężej to przeszła, a kiedy już myśleliśmy, że z tego wyjdzie - przypętały się paskudne powikłania i jedynym sposobem żeby uratować życie jej i źrebaczka okazał się natychmiastowy transport do kliniki.
Na tą chwilę kobyłka z dnia na dzień czuje się lepiej i prawdopodobnie niedługo wróci do domu, ale niestety nie mam ani środków finansowych, ani nawet zdolności kredytowej żeby uregulować fakturę, którą za chwilę dostanę.
Dlatego proszę o pomoc.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!