Cześć wszystkim ! 

Nazywam się Junior, mam 2.5 roku i już wyrok śmierci: BIAŁACZKA. 14.10 usłyszałem tę straszną diagnozę, ale moja pańcia powiedziała, że tak szybko się nie podda i będzie o mnie walczyć. 

Wiadomo, że bialaczka to choroba śmiertelna i koty niestety nieczęsto z niej wychodzą, ale moi opiekunowie robią wszystko, bym jednak mógł się cieszyć życiem jak najdłużej. Zacząłem już bardzo kosztowne leczenie, które polega na przyjęciu trzech dawek leku Virbagen Omega - koszt jednej serii to 800 zł, do tego dochodzi koszt częstych kontroli krwi, ewentualnych kroplówek i dodatkowych leków.  

Niestety, 02.11 moja morfologia dramatycznie się pogorszyła, mam straszną anemię i jak najszybciej potrzebuję transfuzji krwi. Mimo, iż badania są bardzo złe, ja czuję się całkiem nieźle, mam apetyt, od czasu do czasu się pobawię i nawet podokuczam swoim kocim kolegom... 

Oprócz silnej niedokrwistości, dopadła mnie jeszcz gorączka - już prawie miesiąc dostaję leki na jej zbicie oraz antybiotyki . Sprawa jest niezwykle pilna 🥺. Mam w sobie ogromną wolę walki, nawet moja doktor jest zaskoczona, że przy takich wynikach mam siłę jeszcze się ruszać. Niestety, wydatki związane z moją chorobą coraz bardziej przerastają moich opiekunów, a wiadomo, że na transfuzji krwi się nie skończy, dopiero rozpocząłem walkę z białaczką. Jednak wcale nie zamierzam się poddawać...  

Mam nadzieję, że mi w tej walce pomożecie i z góry bardzo Wam dziękuję :)

Junior❤️