Witajcie. Głupio i podbramkowo ale z powodu wielu komplikacji w życiu w ostatnich miesiącach coraz trudniej żyć od 10 do 10. Rachunki, opłaty, raty, zdrowie i naprawy samochodu, pampersy dla dzieci, zwykłe zakupy to coraz większy problem. Obecnie nie mam już skąd wyciągać zaskurniaków ani jak ratować budżetu. Próbujemy z mężem sprzedać samochód (jeśli się uda za to wyjść na zero zbiórkę będę mogła usunąć) lecz chętnych brak, rachunki gonią, nawarstwiają się, nic się nie układa i na chwilę obecną nie mam za co zrobić podstawowych zakupów spożywczych, a co dopiero kupić dzieciom buty, rozliczyć się z właścicielką mieszkania (tutaj akurat nie mamy z jej strony problemu ale lista opłat rośnie), pampersy (są opcje kupienia w sieci, jest allegro pay itp. ale te raty też piętrują się na liście). W tej chwili nie mamy jak wyjść z bagna przed 10-tym. Marzę by znalazł się kupiec na samochód i żebym spłaciła najpilniejsze zobowiązania. Nie mam pomysłu i sposobu jak sobie radzić. Kredytu noe spłacimy kilkanaście lat. Nie mamy nic swojego po za samochodem który jest nam potrzebny, dwójką wspaniałych małych synków i drugim autem do sprzedaży. Wciąż na wynajmie. Gdy już nam się wydaje że wychodzimy na prostą zawsze coś w nas uderzy i wywoła kolejny kryzys. Głupio mi że tu trafiłam i sama nie wiem czy wierzę w to że ktoś może pomóc ale w tym czasie i sytuacji noe mam już innego pomysłu i możliwości przynajmniej w najbliższym czasie... może przynajmniej uda się dożyć do wypłaty coś jedząc..