Moi rodzice, których cenię i kocham nad życie, z nieznanych jak dotąd przyczyn stracili swoją oazę spokoju... Oazę, w którą włożyli przez ponad 10 lat nie tylko wiele pieniędzy, ale przede wszystkim wiele czasu i serca. Ich domek, który latem stawał się drugim domem, doszczętnie spłonął pozostawiając tylko zapach dymu i smutny obraz - pustkę. Choć uwierzcie mi, jeszcze większy smutek zobaczyłam w ich oczach. Mieszkając całe życie w kamienicy, bez balkonu i ogródka, rodzice tylko wyczekiwali pierwszych oznak wiosny, by zaczynać prace na działce, porządkować i szykować się do sezonu, na który cieszą się wszyscy działkowicze. Odwiedzając ich latem, wiedziałam, że nawet nie mam co kierować się do domu, bo zawsze spędzali czas na działce, czy to przyjmując gości, czy w towarzystwie sąsiadów, czy też samotnie dokarmiając ciągle odwiedzające ich koty, jeże czy ptaki. :) Rodzice są normalnymi ludźmi, bez majątku, pracującymi od wielu lat - takimi jak zapewne większość z Was. Więc utrata tego swojego wymarzonego, pielęgnowanego miejsca, tak z dnia na dzień i to w taki sposób, była dla nich ogromnym ciosem. Pęka mi serce gdy myślę, jak długo zajmie im odbudowa tego wszystkiego. Dlatego wychodzę do wszystkich z prośbą, do wszystkich tych którzy chcieliby pomóc, dołożyć kilka złotych i zakładam tą zrzutkę. Rodzice zasługują na to, by znów z uśmiechem i beztrosko spędzać czas w miejscu, które od wielu lat jest ich centrum świata. Będę wdzięczna za każdą pomoc. Wiem, że dobro wraca :)