Cześć!

W moim życiu zawsze ważne były zwierzęta, nie wyobrażam sobie normalnego funkcjonowania bez nich. W lipcu przygarnęłam kotkę z fundacji — Kiwi. Odłożyłam pieniądze na jej sterylizację, którą chciałam zrobić w grudniu, jednak na początku miesiąca dostała dwóch ataków padaczki, przez co całe uzbierane pieniądze, a nawet i więcej, poszły na badania Kiwi. Wszystkie możliwe wyniki wyszły pozytywnie, wręcz w punkt. Pani weterynarz powiedziała, że najprawdopodobniej spowodowane jest to dorastaniem i takie rzeczy po wykonaniu zabiegu nie będą miały już miejsca.

Sytuacja stała się skomplikowana, kiedy straciłam pracę na przełomie grudnia i stycznia. Znalazłam nową właściwie z dnia na dzień, jednak liczba godzin, które otrzymuję, nie pozwalają mi odłożyć nawet takiej małej kwoty. Przy obecnych zarobkach mogłoby zająć mi to dobre kilka miesięcy.

Nie chcę, by moja Kiwinia męczyła się tak długo, nie chcę też faszerować jej tabletkami antykoncepcyjnymi. Dlatego proszę o pomoc Was. Kiwi przechodzi właśnie swoją pierwszą rujkę i mam szczerą nadzieję, że ostatnią. Z góry dziękuję za każdy akt dobroci serca ❤️