Naszym marzeniem było otoczyć miłością czworonoga. Znaleźliśmy pięknego pieska, który skradł nasze serca od początku. I tu skończyła się sielanka... odbierając naszego Dyzia miał mieć 8 tygodni. Wracając do domu zauważyliśmy, że po psie chodzą pchły, że nie posiada uzębienia. Nasunęła Nam się wtedy myśl czy aby na pewno jest to pies, który powinien być odebrany matce. Suma summarum docierając do Piotrkowa bo odrobaczeniu i odpchleniu wróciliśmy do domu. Pomijam wywody o niestrawności po smakołykach, rozwolnieniu, zatwardzeniu itp. Od 3 tygodni tułamy się z naszym Dyziem od weterynarza do weterynarza aż po Łódź.

Po powrocie 11.11.2020 z Łodzi, po kolejnych dawkach zastrzyków, które jak się okazało były nieodpowiednie, pies dostaje ślinotoku, piszczy w niebogłosy. Pierwsza przypadkowo wzięta ulotka do weterynarza, lekarz przyjeżdża w święto i ratuje nam psa (a to nie tylko pies a członek naszej rodziny). Kroplówki, sterydy, rozpoznanie!

Niestety weterynarz zdiagnozował zapalenie mózgu. Nasz psiak ma dopiero 3 miesiące i szansę na szczęśliwe życie. W tym momencie aby dać szansę Dyziowi musimy przeprowadzić kompleks badań: rezonans magnetyczny oraz badanie płynu mózgowo – rdzeniowego pod kątem zakażeń bakteryjnych, wirusowych, pleśni i glonów. Leczenie będzie odbywać się w klinice neurochirurgii we Wrocławiu. Mamy mało czasu na rozpoczęcie leczenia dlatego prosimy Państwa o wsparcie finansowe.