Pomocy! Na ratunek dla Maszy.
Pomocy! Na ratunek dla Maszy.
Nasi użytkownicy założyli 1 233 906 zrzutek i zebrali 1 371 993 016 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
12.05.2024
MASZA czuje się dobrze. Była jeszcze leczona na nerki bo był za wysoki mocznik. Czekamy na kontrolne badania.
Niestety zachorował MACIEK. Stał się agresywny i oddawał mocz na podłogę.
Musi być gruntownie przebadany.
MIKOŁAJ czeka również na wykonanie echo serca już rok a należy je zrobić szybko.
Proszę o pomoc w zbiórce pieniędzy na leczenie kotków. Koszty są bardzo wysokie.
12.03.24
Masza i Maciej byli dziś w lecznicy.
Maszutka miała ściągane ostatnie szwy. P. doktor mówi, że wszystko jest na dobrej drodze. Masza dostała nowy lek - Neoplasma. Bierze teraz 3 leki i 2 suplementy - Ferrolixan, Biohepanex, Neoplasma, probiotyk i Vetomune. Do oczu - krople Ectozon F1V1. Kontrolne badania krwi za 2 tygodnie.
Maciuś w reszcie dostał spóźniony o 2 tygodnue zastrzyk Solensji - na bóle łapek i kręgosłupa. Obcięte też pazurki.
W lecznicy dziś zapłaciłam ( dzisiejsza wizyta Maćka + leki dla Maszy + część długu) - 778 zł.
Zostało do spłaty 300 zł.
Transport w obie strony - 37 zł.
Przelałam Basię kolejną część długu za zakup krwi dla Maszeńki - 300 zł. Zostało do spłaty 200.
I jeszcze jest dług do spłaty w Krakwecie, gdzie Maszeńce omal nie pomogli szybciej zejść - 360 zł.
09.03.24
Maszutka była dziś w lecznicy do kontroli i na ściąganiu szwów. Ale ściągnięta została tylko połowa. Drugą połowę szwów będziemy ściągać we wtorek. P. doktór mówi, że operacja była bardzo poważna, do tego była anemia i lepiej szwy usuwać częściowo, bezpieczniej.
Maszutka dostała nowy lek - tab. Ferroloxan - wspomagające produkcję krwi. Trochę się boję je podawać, bo nierzadkie są skutki uboczne - wymioty, a Maszę wcale to nie jest potrzebne.
Na dzień dzisiejszy dług w lecznicy - 750 zł.
Spłacę część we wtorek.
We wtorek jedzie też do lecznicy Maciek - na opóźnioną Solensję.
Dziś za transport w obie strony - 37 zł.
Przedwczoraj kupiłam indyka kotom - 119 zł.
A w ub. tygodniu też indyk - 71 zł.
03.02.24
Masza była w lecznicy do kontroli i na zastrzykach. Dostała dziś 4 - przeciwwymiotny, rozkurczowy, witaminę B i wit. K. Rana jest sucha. Stan ogólny dobry, poza katarem - łzawią oczy, mocno zatkany nosek. Ale Maszutka ma apetyt - chętnie je sama. Na razie za dużo nie rusza się, ale to i lepiej - niech to wszystko w brzuszku goi się. Za każdym razem lekarka przypomina mi, że to była bardzo poważna operacja i Masza potrzebuje czasu. A mnie martwi każde jej kichnięcie, każdy miauk. Do następnej kontroli i na porcję zastrzyków jedziemy w środę.
Biedny Maciuś czeka na swój zastrzyk Solensji - jest już 4 dni po terminie...
U Mikołaja jest dość ostry stan ZFS - zespół falującej skóry - ogon mu tak lata, jakby chciał się oderwać od ciała i żyć swoim własnym życiem bez kota. Daję mu Kalmvet, ale to za mało. A na razie nie mogę wziąć żadnego z kotów do lecznicy, bo mam tam jeszcze ogromny dług za Maszeńkę.
Dziś wpłaciłam na poczet długu w lecznicy 750 zł.
Do spłaty jest jeszcze chyba 1700. I to bez badania histopatologicznego usuniętej śledziony. Konkretną kwotę poznam w środę,
2.03.24
Masza po wizycie w lecznicy. Została osłuchana, sprawdzona temperatura ( jest w normie - 38,4°), sprawdzony brzuszek - wygląda ok., szew suchy, normalnego koloru. P. doktor sprawdziła też, jak Masza chodzi, bo w domu nie chciała chodzić, a jak zaniosłam ją do kuwety, to prawie przewracała się. W lecznicy uciekała od lekarki, czyli wszystko okej. Po prostu jest słaba - po ciężkiej operacji i tylu dniach głodówki. Od dziś Maszutka ma jeść normalnie, żeby nabierać sił. Po powrocie z lecznicy bardzo chętnie zjadła porcję mięsa z indyka, ciut mniejszą, niż zwykle. Napiła się później wody i spi.
Leczenie - Masza dostała 6 zastrzyków: przeciwzapalny, przeciwbólowy, przeciwwymiotny, antybiotyk, witaminę B i witaminę K. 2 ostatnie są bardzo bolesne.
Zaczyna się u Maszutki katar koci, bo ona ma słabą odporność i taka jest reakcja organizmu na operację, narkozę i steryd. Mamy kropelki do oczu/ noska - Ectozon, no i te wszystkie leki - powinno to pomóc.
Na dzień dzisiejszy dług w lecznicy wynosi 2300 zł. ( Na razie zapłaciłam 850 zł.) Dług za krew - 830 zł. ( Na razie przelałam Basie 300 zł.)
Jutro też jedziemy do kontroli i na zastrzyki.
Dziękujemy wszystkim, wspierającym Maszeńkę, oraz resztę moich kotów. Maciuś czeka na zastrzyk Solensji, Mikołaj - na kontrolne Echo serca ( jeszcze musimy znaleźć nowego kardioliga).
29.02.24
Maszeńka przyjechała na noc do domu. Cały dzień spędziła w szpitaliku. Było kontrolne badanie krwi i podawanie leków i płynów przez pompę - po troszeczku, żeby nie było później duszności. Wyniki krwi, mówi p. doktor, są zadowalające. Operacja była ciężka, usunięta śledziona; wątroba w stanie zapalnym, jelitka i żołądek jeszcze nie pracują prawidłowo. Do
jedzenia Masza dziś dostawała w szpitaliku Nutribound i w domu też dostanie. Może na jutro będzie gotowy cały opis. Pani doktor mówi, że stan Maszy nie jest zły, że jest wszystko na dobrej drodze.
Niewiadomo dlaczego pękła śledziona, więc pójdzie do badania histopatologicznego.
Na dzień dzisiejszy dług w lecznicy wynosił 2850 zł.
Dziś zapłaciłam 850 ( to jeszcze nie ze zbiórki, tylko z mojego konta).
Transport w jedną stronę - 19 zł.
Jutro Masza też jedzie do szpitalika, tylko na krócej - na 7 godzin. Dziś była 11.
27.02.24
Masza wróciła ze szpitalika. Została delikatnie nawodniona i dostała przeciwbólowy. Ma zrobione USG, RTG z kontrastem.
Maszeńka ma potwornie skomplikowane schorzenie - krwawienie z ujścia żołądka do dwunastnicy - tam się zrobił skrzep wewnątrz. Oprócz tego, ten węzeł połączenia żołądka z dwunastnicą otoczony na zewnątrz jakąś substancją - najprawdopodobniej to też są skrzepy krwi. Dlaczego tak się stało - niewiadomo.
Nie wolno Maszeńce teraz nic jeść, pić, jak najmniej chodzić.
Potrzebny zabieg, by oczyścić to wszystko i uratować. Ale nie da się go przeprowadzić bez przetaczania krwi, bo okropnie niskie parametry morfologii. 1 dawkę Masza musi dostać przed zabiegiem, drugą - po zabiegu. Albo chiciaż po pół dawki.
W Krakowie nie ma kociej krwi w banku krwi dla zwierząt - już dzwoniliśmy.
Dzwoniłam do Warszawy - też nie ma.
Jest w Mikołowie.
Koszta są okropne, błagam, licytujcie, pomóżcie uratować Maszę.
EDYT:
KREW MAMY.
Muszę spłacić za nią dług - 1130 zł. + koszta paliwa.
Muszę mieć na zapłatę za badania i zabieg - pewno z 2000 wyjdzie.
27.02.24
Maszeńce pogorszyło się. Chodzi, pije sama wodę z miseczki. Ale wymiotuje.
Zawiozłam ją przed chwilą do Royal - vetu, gdzie leczę koty od ponad 3 lat. Wróciła z urlopu szefowa lecznicy i zajmie się Maszą.
Sprawdziła wszystkie opisy dotychczasowych działań. Potwierdziła, że Masza miała zator. I musi dostawać lek przeciwbólowy i przeciwzakrzepowy cały czas. A w Krakvecie nam tego odmówili. I do dnia dzisiejszego nie ma wyniku badania Troponiny - a mija już 6 doba.
Kroplówkę nawadniającą po wymiotach można podać Masze w jej stanie dożylnie przez pompę - żeby na godzinę schodziło maksymalnie 12 - 16 ml. - żeby jej nie zalać, żeby nie było znowu duszności.
Dostanie Maszeńka wszystko, co potrzebuje - na stres, skrzepy, ból. Będzie zrobione USG po podniesieniu ciśnienia i jak trochę zniwelują stres. Jeśli zajdzie potrzeba - RTG też będzie zrobione.
Czekam na telefon - obiecała pani doktor zadzwonić.
Kochani, proszę, licytujcie - tyle fantów czeka.
Ja z emerytury w 173 zł. sama nie uratuje żadnego kota.
EDYT:
Przed chwilą dostałam telefon z lecznicy.
Stan Maszy jest bardzo, bardzo poważny. Na USG wyszedł stan zapalny żołądka, wątroby, trzustki, części jelit. Żołądek i jelita są zatkany pokarmem. Masza dostała dodatkowo kontrast, który ma pokazać drożność jelit. Jeśli jelita są niedrożne jutro rano czeka ją zabieg, bardzo poważny. I jeszcze jest niepokojący symptom - albo płyn albo krew w otrzewnej. To pokażą badania krwi, wykonane dzisiaj. Temperatura też poszła w górę - 40°
25.02.24
Noc minęła spokojnie. Ja w reszcie spałam - od 2 do 8. Pierwszą noc od wtorku. Budziłam się parę razy, sprawdzałam, jak Maszutka.
Mam nadzieję, że będzie już lepiej.
Masza na razie nie chce jeszcze kontaktu z innymi kotami, ani ze mną - warczy na nas. Siły za wiele też jeszcze nie ma. Z szafy ja ją ściągnęłam wczoraj, żeby w nocy była blisko mnie w razie potrzeby. Na razie ona nie próbuje już tam wchodzić.
Czekamy cierpliwie.
Karmię ją, bo sama nie przejawia zainteresowania jedzeniem, poję ze strzykawki. Podaję leki. I czekam.
Wczoraj p. weterynarz powiedziała mi, że te dwa dni będą przełomowe.
24.02.24
Mieliśmy z Maszą bardzo ciężką noc. Maszutka miała kilka ataków duszności. Nie chciała być przy mnie - próbowała uciekać. Była bardzo słaba, robiła kilka kroków i kładła się. Nie pozwolała innym kotom podchodzić do niej - dziwnie i groźnie warczała na nich, i na mnie też. Ciałko było rozlewające się - trzymała go w całości tylko skóra. Podczas ataków tuliłam ją, uspokojałam i modlałam się, żeby przeżyła.
Po atakach, nad ranem, pozwoliłam jej wybrać miejsce i dałam tam legowisko. Chodziłam sprawdzać, czy oddycha. Rano Maszutka wyglądała ciut lepiej - ciałko już nie rozlewało się, było zwarte, lepiej i pewniej stawiała łapki. Dostała rano lek, picie i dałam jej jeszcze trochę spokoju. Ale kiedy zwymiotowała śliną i 1 śmierdzącym kawałkiem wczorajszego mięska, pojechałam do lecznicy, gdzie byłam wczoraj. Pani doktor zrobiła jej USG - nie ma nigdzie żadnych zmian. Żołądek pusty. Bez zmian. Pęcherz w porządku. Wątroba - bez widocznych zmian, kanaliki żółciowe czyste, nie zatkane. Obejrzała jeszcze raz wszystkie opisy i wyniki badań z ostatnich dni. I szczerze przyznała, że jest to dziwny przypadek i ona nie może postawić diagnozy. Przypuszcza zapalenie trzustki, ale na razie nie mamy jak potwierdzić tego. Wczorajsza próbka krwi z wenflona zepsuła się, a dziś nie chciałyśmy jej kłuć.
Co do ataków duszności - najprawdopodobniej dzieje się tak - to już 2 nocy), kiedy miniskrzepy, oderwane z żył udowych, przechodzą przez serduszko i płuca. Dopóki się oni nie rozpuszcza, Masza jest narażona na te ataki. I na te przypadki dostałam do domu lek ze sterydem do inhalacji/ nebulizacji - tylko, jeśli będzie atak.
Dostałam również do domu zastrzyk przeciwwymiotny, jeśli będzie potrzeba. W gabinecie Masza dostała zastrzyk no-spy i przeciwbólowy.
Zapłaciłam tam symboliczne 50 zł ( ogromnie pani doktor dziękujemy).
Transport do lecznicy - ogromnie dziękujemy Basie, i za wczoraj też.
Transport z powrotem - 25 zł.
W domu po małej porcji jedzenia z Amylactyvem Masza poszła spać - na jedno ze swoich ulubionych miejsc - pod kaloryfer. Ja po 4 nieprzespanych nocach też spałam - aż 3 godziny - czuję się o niebo lepiej.
Teraz podam Maszutce ustalone leki. I oby dzisiejsza noc nie była taka straszna, jak poprzednie.
Dziękuję wszystkim, kto nas wspiera.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!