Czy ktoś pochyli się nad losem chorego, bezdomnego zwierzęcia?

Historia jakich wiele: pewnego dnia, do stada bezdomnych, działkowych kotów, przybłąkała się koteczka. Stado to jest doglądane i dokarmiane przez starszą emerytkę. W zeszłym tygodniu Pani zadzwoniła do nas z prośbą o pomoc: koteczka zachorowała. Już od długiego czasu przeraźliwie charczy i rzęzi, a kicha z taką siłą, że aż potrafi się przewrócić. Co jakiś czas ma też zielonkawy, ropny wypływ w nosa. Kotka bardzo się męczy i Pani szuka dla niej pomocy.

Co robić? Na koncie pustki, w klinikach mamy długi, musimy wykarmić i utrzymać naszych obecnych podopiecznych, a leczenie Filipka (https://zrzutka.pl/pbbweb) skutecznie drenuje nasze kieszenie, środków z miasta na kastracje nadal nie ma, a sezon na maluchy już się zaczął.. Racjonalnie - nie mamy pieniędzy, nie mamy możliwości... ale jak odmówić? Jak nie pomóc cierpiącemu stworzeniu? Miękkie serce wygrało z rozumiem - pomożemy. Zaciągniemy kolejny dług, a jutro będziemy się martwić jak go spłacić.

A jutro przychodzi zdecydowanie za szybko... dlatego zakładamy zbiórkę na leczenie Charczka (tak roboczo nazywamy kotkę) i prosimy o pomoc w opłaceniu jej leczenia.