Cześć!

Mam kota. Kot ma mnie. I oboje mamy problem... który zaczyna się dokładnie o 04:00 rano. Codziennie. Bez wyjątku.

Budzik? Nie potrzebuję. Mam Mruczka, który:

🐾 siada mi na twarzy,

🐾 miauczy jakby kończył się świat,

🐾 zrzuca wszystko z półek i biurka,

🐾 włącza tryb galop przez mieszkanie – ściana-sufit-ściana.

Dlaczego? Bo według kociego zegarka, śniadanie musi być przed świtem. Nieważne, że miska jeszcze pełna. Nieważne, że człowiek ledwo żywy. On musi mnie obudzić – to jego misja życiowa.

😴 Co chcę osiągnąć?

Zbieram środki, żeby:

☕ kupić ekspres do kawy – bo obecna kofeina nie daje już rady,

🧸 zainwestować w automatyczny karmnik – może kot przestanie mnie traktować jak chodzącą puszkę z jedzeniem,

🎧 znaleźć słuchawki wygłuszające – żeby przetrwać poranne miauczenie,

💡 kupić zabawki i drapak nocny – może się zmęczy zamiast mnie budzić,

💤 i może rolety zaciemniające – bo może jak nie zobaczy świtu, to go nie będzie?

🐈 Dlaczego zrzutka?

Bo kot jest kochany. Nawet bardzo. Ale śpię gorzej niż nowi rodzice.

Jeśli też masz kota, miałeś kota, albo po prostu śpisz i to cenisz – dorzuć się proszę do mojego funduszu przetrwania.

Każda złotówka to 5 minut snu więcej.

Każda wpłata to mniej miauczenia, mniej zgonów z kawą w ręce i więcej ludzkiego człowieka w człowieku.

Z góry dziękuję – i ja, i (nieświadomy niczego) kot!