Witajcie, przychodzimy do Was z pewną historią…

25 maja, w sobotę, zaczęłyśmy dzień z lekkimi objawami kolki u Dartago. Mimo że objawy były łagodne, nie czekałyśmy ani chwili i niezwłocznie wezwałyśmy lekarza weterynarii. Pani Doktor przyjechała na miejsce już o 8:30 i przystąpiła do badań oraz niezbędnych czynności mających na celu poprawienie stanu konia. Po wszystkim, zgodnie z zaleceniami, poszłyśmy na plac spacerować, czekając na gazy oraz kupę – oznaki, że końskie jelita zaczęły pracować jak należy.

Po upływie 1,5 godziny nie tylko nie było żadnych efektów, ale sytuacja zaczęła się pogarszać – Daro chciał się pokładać. Ponownie wezwałyśmy na pomoc Panią Doktor, która na szczęście była bardzo blisko i szybko przyjechała. Tym razem zrobiła USG, ponownie sondę żołądkową i po tym wszystkim stwierdziła, że niestety nie ma innej możliwości na ratunek dla Dartago niż natychmiastowe zabranie go do kliniki leczenia koni. Nie było już szans na leczenie terenowe.

Niestety, tu zaczęły się problemy, a czas zaczął działać na niekorzyść stanu Dartago… Koszt pobytu i leczenia w klinice szacowany był na kwotę 20-25 tys. zł, jeśli w trakcie nie pojawią się żadne komplikacje.

Dopadł nas ogromny stres i poczucie niemocy, bo właścicielka nie była w stanie wyłożyć takiej sumy. Nie mogłyśmy pozwolić, żeby Daro tak łatwo odszedł i wspólnie, jako osoby będące na miejscu, podjęłyśmy decyzję, że spróbujemy to sfinansować. Dzięki pomocy dobrych ludzi udało nam się zorganizować transport i przetransportować Dartago do kliniki w Toruniu.

Rokowania nie były złe, szanse na operację wynosiły 50/50. Po wstępnych badaniach i niecierpiącym zwłoki leczeniu zachowawczym przez dyżurujących lekarzy, wróciłyśmy do domu. Niestety, po niespełna godzinie, odebrałyśmy telefon z kliniki z informacją, że sytuacja bardzo się pogorszyła i Dartago musi natychmiast trafić na stół operacyjny. Operacja zaczęła się około godziny 18:00 i trwała bardzo długo. Wieści o stanie konia przyszły późną nocą. Brzmiały one tak, że zabieg był trudny i długi, a pierwsze trzy dni będą krytyczne.

Dziś, tj. w niedzielę, dowiedziałyśmy się, że Dartago wstał, jednak jego stan jest bardzo ciężki, a on nadal walczy o życie…

Prawdopodobnie pobyt Dartago w klinice będzie kosztował znacznie więcej niż przypuszczałyśmy z powodu niespodziewanych komplikacji. Bez względu na koszty, decyzja o ratowaniu naszego Przyjaciela byłaby taka sama. Jednak w związku z drastycznym obrotem spraw zwracamy się do Was z prośbą o pomoc w zbiórce. Każda, nawet symboliczna wpłata, będzie nieocenioną pomocą.

Daro jest bardzo dzielnym, silnym koniem, dającym wiele radości wszystkim, którzy z nim obcują. Ma dużą wolę walki i nigdy nie pokazuje bólu. Kocha jedzenie ponad wszystko i wierzymy, że jeszcze przez wiele lat będzie mógł jeść swoją ulubioną zieloną trawkę. Ten zwierzak jest dla nas jak rodzina, dlatego podjęłyśmy decyzję o ratowaniu go i zakładając tę zbiórkę, nie wahałyśmy się ani chwili.