id: hb9exg

Leczenie dziecka - koszty pięciomiesięczne

Leczenie dziecka - koszty pięciomiesięczne

Nasi użytkownicy założyli 1 231 578 zrzutek i zebrali 1 364 307 626 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności2

  • Każdy kto wplacil pieniazki, prosze niech zerknie na bazarek i cos sobie wybierze 🙏 Linki ponizej 🖤

    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.

Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.

Opis zrzutki

To mój jedyny synek, oczko w głowie. Ma na imię Jaś. Zaczęło się od tego, że mały złapał coś na adaptacji w przedszkolu, więc poszliśmy do pediatry. I tam po raz pierwszy pani doktor zwróciła mi uwagę na zachowanie synka, zasugerowała by wybrać się na diagnostykę w kierunku zaburzeń rozwoju... Wtedy też zaczęłam czytać, zaczęłam pytać, rozmawiać z rodzicamj chorych dzieci i niektóre sytuacje od razu mi się wyjaśniły.... Histeria u fryzjera, awantura w sklepie, szaleństwa w innych zatłoczonych miejscach. To nie było "niegrzeczne" dziecko, tylko przygniecione nadmiarem bodźców... Do przedszkola nie poszedł, to było zbyt wiele, tam wpadał w taki trans że nie dało się do niego dotrzeć, zdarzały się napady agresji. Skonsultowałam plan działania z psycholog dziecięcą, która poradziła najpierw zająć się diagnozą. Tak zrobiliśmy, zapisaliśmy się na czteroetapowe badania do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Tarczynie. Pierwsze dwa spotkania z panią psycholog były fatalne, prawie zerowa współpraca, na wiele zadań diagnozujących wykonał może dwa. Większość wizyty była przekrzyczana, z furią i rzucaniem przedmiotami. Nie było szansy na wydanie diagnozy. Kolejnym krokiem był test sensoryczny, tam odrobine lepiej i wyszły na światło dzienne przeróżne problemy. Między innymi brak koncentracji i równowagi. Pani prowadząca robiąc ze mną wywiad wypytywała o urazy głowy, co mnie przeraziło. Doznał takich gdy był malutki. Trzy razy, za sprawą swojego ojca... Dostaliśmy skierowanie do neurologa by sprawdzić głowę. Niestety nic z tego nie wyszło. Mimo że przygotowywałam synka do wizyty bardzo długo, nie dał nawet do siebie podejść. Pani dr wypisała nam skierowanie na rezonans ale jednocześnie ostrzegła, że w tej chwili nie widzi sposobu wykonania badania. Tam potrzeba pobrać krew i podać lek... A nie można się do dziecka zbliżyć :( Do tej pory badania nie udało się wykonać... Ostatnim etapem diagnozy w PPP było nagrywane spotkanie z dwoma psychologami. Też poszło źle, ale tu cokolwiek wykonał z powierzonych mu zadań. I po tym etapie dostaliśmy zaświadczenie, gdzie panie stwierdzały spektrum w stopniu umiarkowanym (zdj.3). Przepłakałam dwa dni, aż stwierdziłam że przecież to jeszcze nie wyrok. Zaczęłam szukać rozwiązań. Najpierw po rodzinie i znajomych. Potem po osobach związanych z tematem. Po pierwsze uważam, że pani z poradni nie radziła sobie z Jasiem. Widziałam po niej na wizytach irytacje i bezsilność, a to nie powinno się dziać. Poszukałam specjalistycznej placówki, by diagnozę powtórzyć, tym razem pełną (do tego potrzebna jest jeszcze opinia pstchiatry do którego nie zdołałam się dostać). Byliśmy już zapisani ale postanowiłam najpierw skonsultować sytuację ze specjslistami. Jednogłośnie stwierdzili, że teraz nie ma ona najmniejszego sensu ponieważ nic się z dzieckiem nie popracowało nad jego lękami i słabościami opröcz kilku rzeczy, które miałam robić z nim w domu. Ale to było mało. Więc odwołałam ponowną diagnozę do czasu aż gdzieś zauważymy postępy. I staraliśmy się o to, by dostać się na zajęcia. Było ciężko, miesiące oczekiwań, aż wreszcie się udało. Z polecenia, do osób rewelacyjnych w tym co robią. Od lipca uczęszczamy na sensorykę, gdzie synuś z zajęć na zajęcia coraz lepiej współpracuje. Z panią złapał fantastyczny kontakt od pierwszej chwili i co najważniejsze widać po nim postępy w życiu codziennym. I ja zauważam je w trakcie zakupów czy podróży transportem publicznym. I zauważają je ludzie wokół. Na przykład po imprezie urodzinowej brata ciotecznego usłyszałam, że z Jasiem jest lepiej 🖤 Na psychoterapię chodzimy od sierpnia, przy czym pierwsza wizyta była rozpoznaniem sytuacji i historii rodzinnych. Także tu nie wiem, co nam to konkretnie wniosło do codzienności, bo jest krótko a może po prostu zazębiło się to z drugimi zajęciami. Jednak ważne jest by te dwa zajęcia szły równolegle. W trakcie bowiem pojawiła się też teoria, że synek może mieć stres pourazowy. Także musimy działać nie tylko nad rozwojem układów wewnętrznych ale też nad psychiką. Dziecko było świadkiem dużej agresji w domu przez trzy lata.... To na pewno wpłynęło na jego odbiór świata, więc nic nie jest jednoznaczne i nawet wcześniejsza diagnoza staje pod znakiem zapytania. Jednak wiemy, że zarówno SI, jak i spotkania z psychologiem są Jasiowi absolutnie niezbędne. W czerwcu 2022 udało nam się uwolnić... zostaliśmy sami, bez auta na wsi. Na zajęcia dojeżdżamy autobusem. Kosztuje nas to 240 złotych w każdym miesiącu. Sensoryka 400 (zdj.4). Na to jeszcze wystarcza. Ledwo, ale jak dobrze gospodaruje alimentami, nie głodujemy... Jednak na psychoterapie już nie wystarczy. Miesięcznie to 640 złotych (rachunek za sierpień dopiero dostaniemy, wtedy go udostępnię). Na sierpniowe zajęcia syn otrzymał finanse od ojca. Od września do końca stycznia nie mamy. Nie mogę iść do pracy. Nie mam z kim zostawić dziecka. Próbuję pracować online, ale niestety opiera się to na współpracy z ludźmi, a tu napotykam niesamowity opór. Tylko garstka zdecydowała się na taką współpracę, reszta nie, więc zarabiam grosze, nawet nie zbiera się cała suma na bilety pks.... Ja wiem, że nie jesteśmy w najgorszej sytuacji, syneczek nie jest, dzięki Bogu, chory śmiertelnie, ale bez pomocy nie mogę go zostawić. Nie da rady bez tej pomocy, potrzebuje jej by funkcjonować w społeczeństwie. Szczęście w nieszczęściu, że to kłopoty tymczasowe. W styczniu płacę ostatnią ratę kredytu za mieszkanie i będę miała na terapię. Jedak do lutego jest pięć miesięcy. Błagam pomóżcie mi nie zawieść mojego dziecka i dać mu niezbędną mu pomoc. Błagam, on tego yak bardzo potrzebuje, cierpię że nie stać mnie na to... Nie chcę zwyczajnie brać, jestem rękodzielniczką, sprzedaje swoje wyroby + akcesoria z domu, zajrzyjcie na bazarek i pomóżcie mi zarobić na ten cel. Proszę. 

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Download apps
Pobierz aplikację mobilną Zrzutka.pl i zbieraj na swój cel gdziekolwiek jesteś!
Pobierz aplikację mobilną Zrzutka.pl i zbieraj na swój cel gdziekolwiek jesteś!

Komentarze 1

 
2500 znaków