Nazywam się Magda. Jestem mamą dwuletniego Marcelka, który zmaga się z ciężką chorobą genetyczną.

Często jeździmy do Kliniki Onkologii w Warszawie – to ponad 300 km w jedną stronę. Te wyjazdy to dla nas konieczność, walka o zdrowie mojego dziecka.

Niestety nasz samochód się zepsuł, a ja nie mam pieniędzy na naprawę. Potrzebujemy około 10 000 zł, by móc znów bezpiecznie dojeżdżać na leczenie.

Większość naszych środków pochłaniają codzienne potrzeby – bilety, jedzenie, noclegi podczas pobytów w klinice.

Zbliża się zima. Nie wyobrażam sobie dalszych dojazdów pociągami z małym, chorym dzieckiem – w śniegu, chłodzie, z torbami i stresem, czy zdążymy.

Nigdy nikogo o nic nie prosiłam. Wstyd mi, że muszę to robić teraz… ale znalazłam się w miejscu, gdzie duma musi zejść na dalszy plan, bo liczy się tylko zdrowie mojego synka.

Straciłam pracę – niesłusznie. Walczę w sądzie, żeby odzyskać nie tylko pieniądze, ale i godność.

Nie mam żadnych oszczędności. Wszystko, co mam, oddaję dziecku.

Jeśli możesz – pomóż mi zebrać środki na naprawę samochodu. To nie luksus. To nasza droga do lekarza.

Z całego serca dziękuję każdej osobie, która wpłaci choć złotówkę, udostępni, zatrzyma się na chwilę przy naszej historii. 💙