Pomóż uratować koteczkę Hesię
Pomóż uratować koteczkę Hesię
Nasi użytkownicy założyli 1 226 481 zrzutek i zebrali 1 348 918 452 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Kochani,
mimo że nie mam wyjścia, to i tak mi głupio, że muszę Was poprosić o pomoc…
W grudniu adoptowałam z domu tymczasowego dwa koty, 4-miesięcznego chłopczyka i 8-miesięczną dziewczynkę. Myślałam, że w ten sposób będę miała w domu szczęśliwą siódemkę kocią, ale tak się nie stało. Dziewczynka, o imieniu Hesia, jest wyjątkowo pechową kociełką. Od początku pobytu u nas boi się potwornie ludzi; ktoś musiał, gdy była malutka, wywołać w niej okropną traumę i dlatego unika nas, jako ludzi, jak ognia. W zasadzie, to unikała. Od jakiegoś czasu zrobiła się bardziej przystępna, wszystko szło ku dobremu. No i trafił w kociczkę następny pech: kila dni temu zachorowała, nie wiadomo czemu na panleukopenię (koci tyfus), chorobę, którą kot musi pokonać sam – nie ma na nią lekarstwa, poza lekami wspomagającymi. Jej stan był tak poważny, że weterynarz kazał umieścić ją natychmiast w kocim szpitalu, co też zrobiłam. Tam powiedziano mi, że jej stan jest bardzo poważny, a rokowania są złe. Kociczka przetrzymała jednak najgorsze 24 godziny i jej stan jest stabilny, aczkolwiek została zdiagnozowana u niej następna choroba, górnych dróg oddechowych.
I tu zaczęły się schody. Szpital określił pobyt Hesi na co najmniej 5-7 dni. Doba pobytu zaczyna się od 500 zł wzwyż i może nawet przekroczyć 1000 zł. Hesia jest na dwóch antybiotykach, kroplówce i całej stercie leków osłonowych, więc zakładam, że koszta jej pobytu będą oscylowały raczej w pobliżu górnej granicy. Jej stan jest naprawdę ciężki…
Same wstępne badania, zrobione pierwszego dnia + zabezpieczenie pozostałej szóstki mojego szczęścia (testy i surowica) kosztowały już prawie 3 tys. zł. Nie stać mnie na to, mizerne oszczędności już przeznaczyłam w całości na Hesię. Nie mam skąd wziąć pieniędzy na tak długi pobyt, a Hesię kocham (mąż też) baaaaardzo, bardzo. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc w leczeniu mojej pechowej kociczki i umożliwienie jej tak długiego pobytu w szpitalu, jaki będzie potrzebny, w imię jej wyleczenia, w imię zlikwidowania zagrożenia jej życia; nie wyobrażam sobie sytuacji, w której by jej zabrakło u nas w domu… :-(
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!