Edycja- niestety Bystra odeszła :(

Do końca zaopiekowana. Nie w zimnie i w bólu.

Jak tylko będziemy mieć fakturę, to napiszę ile musimy zapłacić w klinice :( ot proza życia..

Boli.

Z każdym dniem bardziej. Boli tak strasznie, ze nie mogę jeść. Szukam ulgi w mokrych zimnych liściach, chociaż na chwilę...

Boli każdy ruch, boli nawet oddech..

Gdyby zapytać Bystrą, co pamięta z ostatniego tygodnia, to byłby to ból. Ból od zapalenia jelit, ból wypadnietego, z każdą godziną bardziej obrzękniętego odbytu, ból brzucha, kiedy nie można się wypróżnić.

O pomoc w złapaniu dziko żyjącej koteczki "firmowej" zostałam poproszona. Kotka miała "coś koło ogona" - no, nie jest łatwo obejrzeć dokładnie dzikuska, ktory śmiga i mnóstwo kryjówek. Niestety pożyczona klatka nie pomogła - kotka jej unikała. Pojechałam z podbierakiem i nadzieją, ze może tylko starczy przestawić inaczej klatkę, a może przynęta..?

Za murem, na dzikim wysypisku, w nowych znikły liściach leżała nieduża, czarna kicia. Niepokojąco nas ignorując. Przelazłam.

Z bliska - kot bez siły, nie była w stanie uciekać, chociaż probowała.. I ten widok :( Wypadniety odbyt, obrzęknięty i oblepiony.śmieciami :(

Jazda na sygnale do kliniki z popłakującym cicho kotem - i nerwowe oczekiwanie na decyzje lekarzy.

Bystra walczy. Jest zoperowana, ale stan jest bardzo ciężki i bardzo ostrożnie rokujący :( zapalenie jelit, zapalenie otrzewnej, nie wiadomo, czy jelita "dadzą radę"- te kilka dni to było bardzo długo :(

Pocieszające, że jest zabezpieczona lekami, nie leży w zimnie, w śmieciach, nie płacze z bólu.

Nie wiem, czy przeżyje, tym bardziej, że to starsza kicia. Ale zrobimy wszystko co możliwe.

Żeby walczyć, koteńka potrzebuje waszej pomocy - także niestety finansowej... :( kazdy dzień pobytu w klinice to kolejne, ogromne sumy...