Rysia była koteczką, która jako maluch dosłownie spadła z nieba, a właściwie z sosny na swojego późniejszego właściciela. Dał jej dom choć sam nie umiał za bardzo zająć się sobą i bywały dni, że chodziła głodna i sama musiała upolować sobie pożywienie. Rysia była wychodząca, a brak środków finansowych i świadomości doprowadził do tego, że została mamą 2 dziewczynek i 3 chłopaków. Jej pan z powodu niewydolności społecznej nie umiał się zająć tym stadkiem, dlatego znalazły się osoby, które się nimi zaopiekowały. Maluchy są odrobaczone, leczone z kociego kataru, mamusia została wysterylizowana. Dzieci Rysi są dokarmiane, 3 nadal czeka na kochające domy.

3 listopada kocia mama jak zwykle wyszła na dwór. Jej dłuższa nieobecność zaniepokoiła właściciela, szukał jej wokół posesji i dopiero po paru godzinach udało  mu się usłyszeć cichy jęk, jak się okazało, połamanej i obitej Rysi. Została zabrana do domu, a później osoby o dobrym sercu odwiozły ją do pogotowia weterynaryjnego, gdzie lekarz stwierdził złamanie łapki z odłamami, zabezpieczył chorą kończynę, podał leki znieczulające i umówił operację na kolejny dzień.

Operacja przebiegła właściwie, ale niestety nastąpiły komplikacje i na drugi dzień kotka w wyniku nagromadzenia wody w płucach umarła. 

Bardzo ubolewamy nad jej śmiercią, ale niestety nie jesteśmy w stanie przewidzieć niektórych sytuacji.

Po śmierci kotki została jednak faktura, którą musimy uregulować, bo niestety zwierząt mamy masę, a ofiarowaliśmy pomoc w opłaceniu faktury ludziom, którzy kotkę i maluchy dokarmiali i w miarę swoich możliwości pomagali tej kociej rodzinie. 

Bardzo prosimy o pomoc 🙏🙏🙏