Mija czwarty miesiąc wojny. Początkowo działaliśmy samodzielnie, często w pojedynkę wywożąc z rejonów zagrożenia ludzi, w drugą stronę wioząc dary. Uczymy się cały czas jak się lepiej organizować, jak lepiej odpowiadać na realne potrzeby a nie nasze wyobrażenia o tych potrzebach. Trwa szósta misja humanitarna naszej fundacji w Ukrainie. Wszystkie nasze misje, zbiórki, dostawy dokumentujemy zdjęciami i materiałami filmowymi, prowadzimy pełną księgowość.

Wiemy jak to robić, mamy pomysł na sprawną strukturę tej pomocy. Mamy do tego ludzi, ale pomoc, żeby docierała tam gdzie trzeba musi być wożona samochodami. Najpierw od nas do magazynów, a z magazynów do bezpośrednich odbiorców. Dlatego musimy zacząć tworzyć mini-flotę naszych pojazdów. Te które mieliśmy lub mamy, często prywatne – błyskawicznie się zużywają. Naprawiamy je, ale tak naprawdę dobrze by było po prostu mieć jeden czy dwa samochody w zapasie. I stąd nasza kolejna zrzutka.

Zbieramy na:

- 2-3 samochody ciężarowe, które woziłyby potrzebne z rzeczy z Polski do naszych głównych magazynów w Ukrainie

- 2-3 mniejsze samochody dostawcze, które dowoziłyby już odpowiednio przygotowane ładunki w pobliże linii frontu

- i 2-3 samochody zupełnie małe, rozmiarów mniej więcej Renault Kangoo, które dowoziłby rzeczy już bezpośrednio do miejscowości w bezpośredniej bliskości frontu.

Docieramy tam, gdzie nikt inny nie chce lub nie jest w stanie dojechać, ale to ryzykowane i trudne wyprawy. Musimy mieć czym je podejmować. Musimy mieć jak wspierać naszych przyjaciół. Naszych sojuszników.