Kochani,

Mój ukochany kot którego dwa lata temu przygarnąłem z ulicy, poważnie zachorował – zmaga się z kocim katarem w bardzo ciężkiej postaci który dosłownie wyniszcza jego organizm. Od kilku dni nie je, jest coraz słabszy, nie miał siły nawet podnieść głowy. Przy przyjęciu był tak słaby że zasnął na stole weterynaryjnym. Wyniki krwi zaczynają pokazywać rozwijające się problemy z nerkami. Jego organizm nie radzi sobie sam. Jedynym sposobem, by utrzymać go przy życiu, są codzienne kroplówki dające niezbędne nawodnienie oraz składniki odżywcze.

Najgorsze jest to, że wszystko zaczęło się w trakcie Świąt Wielkanocnych. W świąteczne dni, kiedy większość z nas cieszyła się spokojem i bliskością, ja z przerażeniem szukałem pomocy. Koszty wizyt były dwukrotnie wyższe… Ale nie patrzyłem na to. Musiałem natychmiast ratować swojego przyjaciela.

Początkowe leczenie w domu nie dawało poprawy i dziś sytuacja nadal jest bardzo poważna. Miodowy ciągle nie je. Mało pije przez co pogorszyły mu się wyniki badań nerek. Na ten moment jedyną szansą dla niego są wspomniane kroplówki oraz codzienna opieka szpitalna pochłaniająca spore kwoty, a ja – mimo wszystkich starań – nie jestem w stanie udźwignąć finansowo tego zaskakującego wydatku. Koszty sięgają już prawie 1500 złotych!! I na tym się nie skończy.

edit 24.04 kolejne rachunki opłacone... :

Miodowy nie zasłużył na taki los. Jest kochanym, wdzięcznym kotem, który kiedyś cicho wszedł do mojego życia i został w nim na zawsze.

Dlatego proszę o pomoc 🖤🤍🖤

Każda, nawet najmniejsza wpłata, każde udostępnienie zrzutki – to nie tylko realna szansa na dalsze leczenie, ale też ogromna nadzieja, że miodowy jeszcze z tego wyjdzie. Że wróci do zdrowia i codziennych kocich radości.

Z góry dziękuję za każdą formę wsparcia – ono naprawdę ma znaczenie. 🖤