Operacja ratująca życie
Operacja ratująca życie
Nasi użytkownicy założyli 1 223 423 zrzutki i zebrali 1 341 374 262 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
-
Witajcie, termin operacji wyznaczono na 27.04.2021r. koszt 60 000 zł.Jeszcze raz dziękuję za każdą pomoc.
A taka jest decyzja lekarzy:
Zmiany endometrialne w obrębie miednicy mniejszej są bardzo zaawansowane. Proponuję Pani operację laparoskopową, która będzie bardzo trudna technicznie - ze względu na stan po 4 laparotomiach w przeszłości, miejmy nadzieję, że uda się uzyskać dostęp do miednicy w laparoskopii - zabieg będzie polegał na usunięciu zrostów otrzewnowych, usunięciu macicy z przydatkami lewymi (TLH), usunięciu wszystkich zmian endometrialnych z miednicy oraz odcinkowej resekcji odbytnicy/esicy z zespoleniem koniec do końca - zabieg w asyście chirurga. Tak rozległa operacja obarczona jest ryzykiem konieczności wyłonienia czasowej ileostomii protekcyjnej.
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Mam na imię Basia, obecnie mam 45 lat, na endometriozę choruję od 16-go roku życia. Długo i rozwlekle mogłabym pisać kiedy i jaką operację przeszłam. Ale ja chcę powiedzieć Wam przede wszystkim o ogromnej samotności i bólu moim i wszystkich kobiet chorujących na endometriozę. Pierwszą operację miałam przejść w wieku maturalnym, jednak się na nią nie zgodziłam ze względu na maturę. W 2000 roku w wieku 24 lat po raz pierwszy miałam usuwane guzy endometrialne. Wtedy niestety niewiele wiedziano na temat tej choroby, a zastrzyk w brzuch na wywołanie sztucznej menopauzy kosztował 600zł. Zaczęło się chodzenie od lekarza do lekarza i z każdą wizytą rozczarowanie, jak nie wiedziano co ze mną zrobić wciskano we mnie coraz to różniejsze hormony, które niestety w niczym nie pomagały a tylko przysparzały dodatkowych problemów zdrowotnych. Kolejne operacje w 2004 r., 2005r., 2008r., 2017r., 2018r., w między czasie kilkukrotne pobyty w szpitalu z zapaleniem przydatków. To co przez te lata jest koszmarem to bezradność i brak pomocy w coraz gorszym bólu i poczuciu osamotnienia. Samotność tej choroby wynika z tego, że nasze okaleczone narządy są wewnątrz, inni tego nie widzą, dlatego często mylnie interpretują nasze zachowanie (smutek, wycofanie, apatia, problemy z koncentracją, pamięcią, zmianami nastroju itp. ). Po tak wielu latach odczuwania ciągłego bólu, już się o tym nie mówi, jest nie widoczny, staje się nami, i z kolejnymi latami nie jesteśmy tymi radosnymi kobietami pełnymi nadziei, ale stajemy się smutne i samotne.
Wielokrotnie ginekolodzy od razu na wstępie mnie odsyłali i nie chcieli zajmować się moim przypadkiem, jednocześnie nie wskazując w takim wypadku do kogo się udać i jak sobie radzić z bólem. Pewna Pani Doktor powiedziała mi, że musieli by jej dwa razy tyle płacić , żeby się mną zajęła i nie ma czasu na przeglądanie tych wszystkich dokumentów. Podczas pobytu w szpitalu usłyszałam: co pani chce żebyśmy zrobili, ja nie podejmę się tak trudnej operacji ani żaden z moich kolegów. I tak to wszystko latami się ciągnie kończąc się kolejną, nic dobrego nie wnoszącą, a wręcz okaleczającą i powodującą jeszcze większy bol operacją. Z każdą operacją jestem coraz słabsza i zmęczona. Mam problemy ze snem, biegunkami, zaparciami, kolanami, koncentracją, pamięcią. Straciłam nadzieję, że ktoś mi pomoże, że jeszcze będzie normalnie, z tego też powodu od kilku lat leczę się na depresję, bo już sobie z tym nie radzę. W pewnym momencie zapisałam się do poradni leczenia bólu. Brałam 4 rodzaje leków przeciwbólowych (opiaty), w tym plastry. Po tych dawkach bardzo zwracałam, bo ponoć mózg musiał się przestawić. Bez przerwy spałam i byłam otumaniona. To był czas, gdy szukałam pracy i musiałam je odstawić, bo nie sposób po nich myśleć i działać. Przestałam wychodzić z domu, nie miałam już sił na nic. I ten od lat nieodpuszczający ból w dole pleców i w środku miednicy, jakby ktoś stale dokręcał mi tam śrubę. Od ok. 10 lat ból jest stały, nie tylko przed miesiączką. Czasem sobie żartuję i mówię ,że mam wierną przyjaciółkę endometriozę, która nigdy mnie nie opuszcza. Mogłabym jeszcze wiele pisać o cierpieniu, o samotności ale z tego mogłaby powstać książka.
Niedawno usłyszałam o klinice leczenia endometriozy w Wrocławiu. 15.12.2020 r. byłam tam na wizycie u lek.med. Łukasza Kotarskiego. Po raz pierwszy lekarz wiedział o czym mówię- rozumiał. Zdiagnozowano: endometrioza zaszyjkowo-odbytnicza, obu USL oraz przymacicz. Podejrzenie endometriozy odbytnicy/esicy. Macica z cechami adenomiozy rozproszonej i mięśniakami.
Muszę być bezwzględnie operowana, trzeba usunąć macicę i całą resztę „bałaganu”, prawdopodobnie będę miała robioną stomię. 31.12.2020 r. miałam robiony rezonans miednicy mniejszej, żeby dokładnie ocenić stan i sprawdzić również moczowody. W ciągu dwóch tygodni będzie wynik. Koszt operacji wyniesie ok 70 000zł.
Wiem, że każdy z Was ma swoje problemy, proszę tylko w miarę możliwości pomóżcie mi zebrać pieniądze, bym mogła w końcu poczuć radość z życia bez bólu. Za każdy grosz DZIĘKUJĘ.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!