Łaciaty - Kot, który poprosił o pomoc
Łaciaty - Kot, który poprosił o pomoc
Nasi użytkownicy założyli 1 234 082 zrzutki i zebrali 1 372 567 974 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności3
-
Łaciaty ma część zębów usuniętych, ładnie zniósł kolejną narkozę i zabieg, w sobotę zabieram go z lecznicy i jedzie do swego miejsca na ziemi. Zebrane środki dotychczas wydałam na: Miluś- lecznica 200 zł, Łaciaty pierwsza lecznica 200 zł, Malutka sterylka 225 zł, klatka łapka 500 zł torba iniekcyjna do zabiegów Macziego 120 zł, badania 80 zł, Kolejna wypłata będzie na opłacenie operacji i pobytu w klinice Łaciatego!!!!! oraz transport do jego miejsca na ziemi. kolejne biedy czekają na łapanie - kastracje, sterylizacje, leczenie (Agusia jest przeziębiona) . Kastracje kocurów będę starała się robić na budżet (wychodzą na następny dzień), koteczki będą musiały być opłacane by mogły być cięte bokiem (Plus 4 dni w lecznicy), na budżet jest cięcie całego brzucha (wymagany pobyt w lecznicy do 2 tygodni). działam tylko dzięki Wam- dziękuję z całego serca....
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Łaciaty- kot, który poprosił o pomoc…
Łaciaty…wielki, dziki kocur od zawsze obserwujący mnie z daleka. Mieszka wraz z innymi 5 kotami w piwnicy, do której wskakują przez mały otwór w ścianie.
Kilka dni temu przyszłam z klatką łapką w celu złapania nowego kota do kastracji i przystanęłam zdziwiona. Łaciaty leży i wygląda, jakby czekał na mnie. Kot, który na mój widok ucieka, gdzie pieprz rośnie… leży i się nie rusza.
Przyglądał mi się uważnie, więc ostrożnie podeszłam bliżej.
Łaciaty podniósł się z trudem, maksymalnie podkurczył tylną łapę i po próbie zrobienia dwóch kroków na powrót się położył.
Dziki kot w takim stanie jest łatwym celem dla psa, lisa czy jakiegoś zwyrodnialca, który chciałby go skrzywdzić - z taką łapą ciężko mu wskoczyć do piwnicy czy z niej wyskoczyć, bo do okna jest dość wysoko.
Wystawiłam klatkę i stała się kolejna niebywała rzecz.
Łaciaty sam wszedł do klatki, jakby bardzo pragnął pomocy i wiedział, że będzie ona jego wybawieniem.
Na cito zawiozłam go do weterynarza, został już poddany diagnostyce.
Ma stary uraz łapy z postępującym zwyrodnieniem, silny ból przy dotyku. Są dwa wyjścia – albo go tak zostawić, skazując na stały ból i niesprawność albo amputować mu łapę i liczyć na to, że zaadoptuje się do nowych warunków. W tym drugim przypadku trzeba będzie znaleźć mu dom, bo może sobie nie poradzić w stadzie dzikich, w pełni sprawnych kotów. Nie będzie już mógł wrócić do piwnicy.
Jestem głęboko przekonana, że mimo ogromnych kosztów, trzeba pomóc Łaciatemu, on chce żyć, prosi o pomoc każdego dnia. Mogę mieć jedynie nadzieję, że podzielicie moje przekonanie i pomożecie mi w pokryciu kosztów, bo sama nie dam rady.
Nie jestem członkiem żadnej fundacji czy stowarzyszenia, działam sama licząc tylko na pomoc znajomych i osób, którym los zwierząt leży na sercu. Aktualnie, poza Łaciatym, mam pod opieką 12 kotów w gdańskiej dzielnicy Chełm i 6 nowych w Śródmieściu. Są też ze mną 2 koty zabezpieczone w domu oraz stary, chory na nerki Maczi. Co miesiąc wydaję na nie wszystkie średnio 700 zł.
Nie dysponuję żadnym środkiem transportu, biegam dwa razy dziennie pomiędzy jednym a drugim stadem. Dzień w dzień. Karmię, leczę, kastruję, odrobaczam, zaniedbuję przy tym sama siebie i moją rodzinę, byle pomóc tym zwierzętom, którym nikt inny nie pomoże. Czy mam to zostawić? Skąd mam brać na to pieniądze...
Są momenty, takie jak ten, że brakuje mi sił i tylko łzy i beznadzieja.
Koszty, dotyczące samego tylko Łaciatego, przygniatają mnie bez litości. Zostały oszacowane na 3500 zł. Jest to kwota potrzebna na:
- badania krwi,
- kastrację,
- amputację,
- RTG,
- krople na pchły,
- zrobienie porządku z zębami,
- opiekę pooperacyjną (około 4 tygodni)
Koniecznie potrzebuję też zakupić klatkę łapkę na pilota, by mieć ją zawsze w pogotowiu, gdy trzeba złapać jakąś nową sierotę do kastracji. Koszt takiej klatki to 500 zł.
Nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Nie uporam się sama, pozostaje mi tylko liczyć na ludzi o wielkich sercach, na to, że ludzki odruch spowoduje uratowanie Łaciatego, a moja dzika brygada będzie miała co jeść. Ta zbiórka to moja ostatnia deska ratunku. Moja, a raczej kotów, którymi serce od długiego już czasu każe mi się opiekować.
Ewa
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Witam, zbieram na Wyjazd na szkolelnie ID: ka7y4c. Dziekuje
❤️wielki szacunek dla Pani❣️
:):):)
jest Pani wspaniała! Łaciaty koleżko na pewno wszystko się uda!
nie...ja tylko chcę by mialy łatwiejsze to swoje biedne życie.:):)
Cenie Cię za wielkie serduszko dla zwierząt ♥️
no one Nas potrzebują :)
Cenie to co robisz :) powodzenia !
dziękuję.