Od dłuższego czasu błąkał się po pewnej wsi. Nie miał na tym świecie nic swojego, ani nikogo, kto dałby mu poczucie bezpieczeństwa…

Znalazł jednak pewną przyjazną duszę, prawdopodobnie jedyną jaką do tej pory spotkał, która sprawiła, że brzuszek nie burczał z głodu i dała odrobinę czułości, trochę głasków na osłodę życia…

Ale los postanowił doświadczyć go jeszcze bardziej. Potrącony przez auto, ostatkiem sił szukał pomocy w jedynym przyjaznym miejscu jakie znał.

Okazało się, że jego życie jest dla kogoś ważne, że ktoś postanowił o niego zawalczyć… Jego dotychczasowy karmiciel wraz z rodziną szukali dla kociaka ratunku, mimo później pory, zawieźli go do lecznicy i opłacili wizytę.

Jednak jak to często bywa w takich przypadkach, leczenie zapowiada się długie i kosztowne, dlatego o pomoc pan Leo zwrócił się do nas. Bardzo chcemy udowodnić temu kotu, że jego życie ma dla nas znaczenie, zrobimy wszystko by go ratować i prosimy Was o wsparcie.

Obie tylne łapki Lwa są obdarte w wielu miejscach ze skóry. W lewej łapce jeden z paluszków prawdopodobnie będzie do amputacji. W prawej kość stopy jest naruszona i stawy też uszkodzone ale wierzymy, że młody wiek kotka i rosnące jeszcze ciało sprawią, że wszystko się ładnie zagoi. Przed kocurkiem jeszcze wiele wizyt u weterynarza. Codziennie będzie musiał mieć zmieniane opatrunki, czyszczone rany oraz podawane leki.

To młodziutki kotek, którego życie do tej pory nie oszczędzało, a mimo to jest nadal dzielny i pełen ufności. Walczy o życie jak lew, więc tak właśnie dostał na imię - Lew, to brzmi dumnie…