Wasza pomoc to jego życie 

W międzyczasie okazało się ze jest postrzelony z wiatrówki :/

Piątkowy wieczór, dzwoni telefon...

"Proszę Pani przyczolgal się kot, nie ma władzy w nogach..." Szybka prośba o zabezpieczenie do rana i w sobotę jesteśmy na miejscu. Starsza Pani nie przeszła obojętnie obok tej biedy... Naszym oczom ukazał się widok, którego się nie zapomina. Zapadnięte oczy błagające o pomoc i wyniszczone, chude, niewladne ciało...

Było jeszcze coś. Ogromny smród, odór taki, że trudno było wytrzymać w samochodzie. Ale jesteśmy twarde i zfokusowane na ratowanie życia. 




Co się stało? 

Tego nie dowiemy się nigdy. Mogło go coś potrącić, kopnąć, przygnieść...




Skąd się wziął? 

W okolicy dwa gospodarstwa, odór obory może świadczyć, że w takim miejscu mieszkał... Ale to nie jest kot dziki... Napewno kiedyś miał dom, ktoś może go nawet kochał... Głaskany ugniata i mruczy... 




W lecznicy zrobiliśmy RTG, badania, dostał leki przeciwbólowe, kroplówkę i wszystko co musi pomóc uratować mu życie... 

Chce walczyć, widać to w jego oczach. Po pierwszym zastrzyku już zmienił się jego wzrok na taki...z nadzieją.

Nie ma imienia, ale ma szansę na życie. 

Tylko to życie ma cenę, którą musimy potem zapłacić... 




Prosimy pomóżcie nam uratować go i dać mi szczęśliwe godne życie ❤️