Ciężkie jest życie bezdomniaka... :(

Od kilku lat dokarmiam grupę kotów pod moim dawnym miejscem pracy. To starsze koty. Część z nich biega już za Tęczowym Mostem. Bohaterka tej zrzutki - wg pani, która koty zna dłużej - ma ponad 10 lat. Do dzisiaj myślałyśmy, że jest kocurkiem, jednak w lecznicy okazało się, że to dziewczynka. Trzymała się zawsze ze swoją matką, którą dokładnie rok temu potrącił śmiertelnie samochód (na pierwszym planie, na drugim zdjęciu), kolega Ogonek odszedł niedawno na niewydolność nerek :( (na najdalszym planie, na drugim zdjęciu). Ona jeszcze do niedawna miała się dobrze. Karmiona codziennie przyzwoitą karmą dorobiła się na zimę okrągłych kształtów i pięknej, czarnej, lśniącej sierści. Przed Świętami przepadła. Nie było jej 2 tygodnie. Pojawiła się 2 stycznia. Przyszła do jadalni chwiejnym krokiem, z przekrzywioną główką, o połowę chudsza. Myślałam, że została potrącona, ale objawy wyglądały też na neurologiczne. Po kilku dniach prób udało się biedactwo złapać i umieścić w szpitalu w lecznicy. Pobrano krew i zbadano ją i tu zaskoczenie: wygląda na to, że koteczka ma astmę i niewykluczone jest, że objawy neurologiczne są wynikiem silnego niedotlenienia i duszności. Podano tlen i leki. Co będzie dalej, zobaczymy, ale kotka jest bardzo zestresowana i trudna w obsłudze :(

Kotka w momencie zakładania zrzutki nadal przebywa w lecznicy, nie mamy jeszcze faktury za pobyt.

EDIT (29.01.2023): Lucy została dzisiaj wypuszczona :) Po 5 dniach pobytu w szpitalu, zabrałam ją i dalsze leczenie odbyła w warunkach domowych. Wygląda pięknie, przytyła, czuje się dobrze, porusza się prosto.

Niewykluczone, że niedotlenienie spowodowane zostało przez potrącenie, płuca zostały odbite i stąd niewydolność oddechowa. Kicia została zaopatrzona długo działającym sterydem, będę ją obserwować, ale mam nadzieję, że już będzie dobrze :)

Pozostała do spłacenia faktura - kwota wynosi 545 zł.