Cześć, nazywam się Karolina.

Z mężem mieszkamy w małej wsi koło Szczecina, od kilku lat ratujemy, zabiedzone, niechciane, zwierzęta gospodarskie.

Na chwilę obecną schronienie u nas mają 4 konie , konie ze zwyrodnieniami stawów, artrozą, krzywe, z astmą, 7 kóz z czego jedna jest z wada zgryzu, ma cofnięta dolna szczękę, jest na mleku zastępczym, karmiona butelka, 4 dorosłe owce które przyjechały do nas z niespodzianką, 6 maluchów odrzuconych, karmionych też butelka... Króliki, koty i psy. A i jeszcze jest Lusia, roczna jałówka... Trochę nas sporo prawda?

W maju udało nam się kupić kilka hektarów ziemi, bo tu gdzie jesteśmy teraz już się nie mieścimy, a działki z których dotychczas korzystały zwierzaki dzięki uprzejmości sąsiadów, zostały sprzedane, będą tam powstawać domy, dlatego podjęliśmy decyzję o zakupie działki, udało się! Mamy to! Tylko nie mamy dalszych środków na realizację tego celu, przed nami jeszcze sianokosy które pochłoną większą część naszych wypłat, bo oprócz tego pracujemy, potrzebujemy postawić wiaty, budynek gospodarczy,ogrodzić cały teren, już udało nam się na połowie działki wstawić słupki drewniane, zrobić studnie, a to wszystko, aby zwierzęta były bezpieczne. Miejsce mamy, ale jeszcze dużo pracy przed nami aby zwierzęta mogły tam z nami zamieszkać, a sami nie damy rady.

Ratujemy te zwierzęta nie z przymusu, a dlatego, że chcę.

Gdy mała istotka potrzebuje pomocy, mówię do męża, chodź, podjedziemy zobaczyć... Ale on już wie, że wrócimy do domu z kolejnym zwierzakiem. ...

Znajomi się pytają, dlaczego akurat konie kozy owce...?

Bo są zapomniane, do pomocy psom i kotom jest pełno rąk. A wiecie, że w naszym rejonie jest Jeden weterynarz który ma pojęcie i podejmie się leczenia kozy czy owcy!? Mówię na niego doktor złoty...

Tak na zakończenie, poprostu, proszę o wsparcie.

Podobno marzenia się nie spełniają, tylko się je spełnia... ❤️❤️❤️❤️