Rodzinna klątwa - choroba chce zabrać mamę i syna
Rodzinna klątwa - choroba chce zabrać mamę i syna
Nasi użytkownicy założyli 1 223 406 zrzutek i zebrali 1 341 352 816 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Trafia do nas w każdym sezonie wiele kocich rodzin - wszystkimi zajmujemy się tak samo troskliwie, ale niektóre szczególnie chwytają nas za serce. Tak jak rodzina Imbira / Biocykla, którą prześladuje potworny pech.
Jego matka, Ekologia, była z pewnością domową kotką, która w nieznanych nam okolicznościach trafiła na teren oczyszczalni ścieków i tam urodziła szóstkę kociąt. Tak jakoś czasem bywa, że ciężarne kotki tracą dom… Powiedzieć o niej, że była dobrą matką, to nic nie powiedzieć. Ekologia to matka na medal, której w niesprzyjających warunkach udało się wykarmić i utrzymać przy życiu tak liczny miot. Kiedy rodzina trafiła do Fundacji, kotka była potwornie wynędzniała i chuda, a jej dzieci ledwo mogły oddychać, noski i oczy miały zalepione ropą. Nie było łatwo, ale udało się wyleczyć całą siódemkę i doprowadzić do momentu, gdy podrośnięte dzieci i mama mogły zacząć szukać nowych domów.
Ekologia okazała się samą łagodnością, delikatnością i spokojem, a jej dzieciaki - prawdziwą bandą łobuzów. Było ich wszędzie pełno, minuty nie mogły usiedzieć na miejscu, jak nie dokuczały mamie, to ganiały z kolegami, skakały wolontariuszom po głowach albo szalały za wędką. Ale nikt się nie umiał na nie gniewać, nawet jak świeżo wysprzątane pomieszczenie w pięć minut zamieniały w pobojowisko. Były przy tym niesamowicie słodkie i zabawne, zawsze chętne do kontaktu, radosne, biegnące witać każdego, kto wchodził do pokoju. Nic więc dziwnego, że dzieciaki szybko się wyprowadziły do domów stałych lub tymczasowych.
Biocykl od początku wyróżniał się wśród rodzeństwa, nie tylko urodą - jedyny rudzielec wśród burasków, ale też wyjątkową stanowczością. Żaden inny kociak nie walczył tak zdecydowanie z pielęgniarkami podającymi leki, żeby zaraz potem wrócić do zabawy i znów domagać się pieszczot. Był też od początku odważny, ciekawy świata i żądny przygód, pierwszy ruszał do eksploracji nowego terenu, pierwszy musiał wypróbować każdą nową zabawkę.
Miał dużo szczęścia - znalazł wspaniały dom stały, do którego pojechał ze swoim ukochanym bratem. Dostali tam nowe imiona - Imbir i Szafran oraz mnóstwo miłości i troski. Tak nam pisała o kociakach ich nowa Opiekunka:
“Bracia skradli nasze serca od razu, już w Fundacji, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Imbir jest, tak samo jak braciszek, bardzo ciekawskim kotkiem, uwielbia zabawy (zwłaszcza te nocne) od 22 do 2 w nocy. Jest bardzo związany z bratem. Bardzo się kochają i dbają o siebie nawzajem. Imbir jest odrobinę mniejszy od Szafrana, ale bardzo szybki i zwinny. Umie też dopominać się o swoje, jak jest głodny lub potrzebuje czułości”.
Niestety, niedługo po adopcji braci zaczęła się seria złych wiadomości. Najpierw u Ekologii zdiagnozowano zakaźne zapalenie otrzewnej. A miesiąc później opiekunkę Imbira zaczęło niepokoić jego zachowanie - był jakiś smutniejszy, słabszy, mniej się bawił, więcej spał. Stwierdzono niedokrwistość tak potężną, że konieczna była transfuzja krwi, bo kot po prostu lał się przez ręce. A potem seria badań, łącznie z diagnostycznym otwarciem jamy brzusznej, wykazała, że kocurek, tak jak jego mama, choruje na suchą postać zakaźnego zapalenia otrzewnej.
Jest to ciężka choroba, która jeszcze niecałe dwa lata temu byłaby wyrokiem śmierci. Jedynym, co wtedy mogliśmy zrobić dla chorych kotów, było skrócenie im cierpień. Na szczęście wiemy - i wie już też Opiekunka - że istnieje suplement (tu można przeczytać więcej: https://tiny.pl/t44pn). Jest bardzo skuteczny, pomógł już kilkunastu naszym kotom, ale potwornie drogi. Szczególnie w przypadku kotów chorych na suchą postać choroby, które muszą dostawać dużo większe dawki.
Opiekunka naprawdę kocha te kociaki i absolutnie nie zamierza się poddać. Tym bardziej, że widzi, jak szybko następuje poprawa i jak już po kilku pierwszych, pożyczonych, dawkach leku Imbir zaczyna odzyskiwać siły. Ale chcieć to nie zawsze móc, kwota, którą musiałaby zapłacić za całą 84-dniową kurację, jest dla jej rodziny nieosiągalna. Tym samym nieosiągalna staje się dla Imbira szansa na życie.
15000 złotych to dla jednej osoby kwota astronomiczna. A dla tysiąca osób? Raptem 15 zł - tyle co piwo w modnej knajpie, lakier do paznokci, trzy kulki lodów, para zabawnych skarpetek… Jedno niewielkie wyrzeczenie. A w zamian? Satysfakcja, że pomogło się uratować ŻYCIE.
Pomożecie nam walczyć o tego słodkiego łobuziaka?
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Breloczek Pinokio
Dziękuję, że taką miłością otaczacie te słodziaki .Niech wyzdrowieją i cieszą się szczęśliwym źyciem ! 🌷💛 🌷
Pomóżmy tej kociej rodzince pokonać chorobę.Koteczce i jej synkowi dużo, dużo zdrówka ! 💚🐯💜🎐
Koteczki zło minie, będziecie zdrowe i szczęśliwe !💕🐯🌹🐯💕
Dobry los pomoże tej kociej rodzince wrócić do zdrowia. Trzymam kciuki! 💜🌹💚🌻