Nie wiadomo, jak mam tak naprawdę na imię.. Nazwano mnie Sabinką❤️. Podobno mam około 10 lat, chociaż trudno to ocenić u pieska, który ma większość zębów połamanych.

Nie wiadomo również, skąd pochodzę dokładnie... Wolontariusze z Fundacji Beagle w Dom są prawie przekonani, że uciekłam z jednej z pseudohodowli w województwie mazowieckim, gdzie prawdopodobnie byłam wykorzystywana przez długie lata jako "żywy inkubator". Wskazuje na to mój stan zdrowia i wieloletnie zaniedbania.

Znaleziono mnie właśnie tam, w centralnej Polsce i tu się moja historia kończy. A zaczyna nowa, wraz z nowym życiem, jakie dostałam. Dobrzy ludzie mnie zabezpieczyli, a potem Ciocia Maja zwróciła się o pomoc do Matki Beaglowej❤️. Tak właśnie trafiłam do fundacji.

Mówią, że jestem obrazem nędzy i rozpaczy. Mówią też, że widać gołym okiem, że mnie przez lata zaniedbywano. Nikt się po mnie nie zgłosił, mimo że szukano moich opiekunów. Mam chipa, ale niestety niezarejestrowanego. No bo co za opiekunowie doprowadziliby swojego pupila, do takiego stanu?

Fundacją dała mi dom, co prawda tymczasowy, w okolicach Trójmiasta. Ciocia Agnieszka, a potem Ciocia Ewelina, zabrały mnie do weterynarza. 

Mam anemię, szmery na serduchu, zaniki mięśni, poobgryzane przez muchy uszy, połamane zęby, przez co nie mogłam z bólu jeść i byłam ... w ciąży.... którą dziś poroniłam, 3 tygodnie po moim znalezieniu... W wysokiej ciąży ważyłam 12 kg... teraz ważę 11.

Utworzono tę zbiórkę na pokrycie kosztów transportu, hotelowania mnie, leczenia uszu, opiekę weterynaryjną która czuwała nad moją ciążą, witaminy, specjalistyczną karmę, badania kontrolne, a później i leczenie moich zębów... Do tego jeszcze sterylizacja mnie czeka.

Bardzo prosimy Was o pomoc❤️🙏. Ciocie i Wujkowie z Fundacji mają na dzień dzisiejszy, pod swoimi skrzydłami 112 psiaków. To są niebotyczne koszta... Chciałabym ich chociaż trochę odciążyć w tych płatnościach...Bez Was nie podołamy❤️.