Pokrycie długów za leczenie szczeniąt!
Pokrycie długów za leczenie szczeniąt!
Nasi użytkownicy założyli 1 226 391 zrzutek i zebrali 1 348 628 037 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
WÓJT GMINY JEDLIŃSK ODMÓWIŁ POKRYCIA KOSZTÓW LECZENIA CHORYCH SZCZENIĄT KTÓRE TRAFIŁY DO SCHRONISKA!
Sytuacja jest dość skomplikowana, dlatego niżej zamieścimy fragmenty maila którego wysłaliśmy do Wójta z dokładnym opisem oraz odpowiedź którą dostaliśmy pisemnie dopiero po 3 tygodniach!! W tym czasie 7 szczeniąt zabranych ze schroniska w Urbanowie były (i niektóre nadal są) pod naszą opieką. Lecznica zgodziła się odroczyć płatność za leczenie, a my liczyliśmy na to że gmina weźmie odpowiedzialność i te koszta pokryje. Tym bardziej, że na to wskazywały nasze poprzednie rozmowy z Wójtem oraz od razu dokładnie przedstawiliśmy sytuację i gdyby szczenięta nie były zabrane ze schroniska nie otrzymałyby pomocy weterynaryjnej i ich życie byłoby zagrożone, tak jak jednego z nich który UMIERAŁ OD NIEDZIELI DO WTORKU, A NIKT NIE UDZIELIŁ MU POMOCY!
Ta sytuacja jest dla nas nielogiczna. Nie wiemy kto tutaj zawinił, ale od razu zgłosiliśmy to do Pana Wójta licząc że zajmie się sprawą, sprawdzi procedury które stosują pracownicy gminy i zabezpieczy wszystko żeby taka sytuacja nie miała więcej miejsca. Spotkaliśmy się po raz piąty z wójtem i jaką odpowiedź dostaliśmy? Że podważamy kompetencje pracowników i wszyscy wykonują swoją pracę PRAWIDŁOWO! Prawidłowo to oznacza, że szczeniak umiera od niedzieli do wtorku i nie otrzymuje jakiekolwiek pomocy?!
Gmina uznała, że NIE WIDZI PODSTAW do pokrycia kosztów leczenia psów zabranych ze schroniska. Żaden z tych psów nie był przez nas adoptowany. Zostały umieszczone w domach tymczasowych i są na naszym utrzymaniu z naszych prywatnych środków! Przypomnijmy, że każda gmina ma obowiązek pokryć koszta opieki nad bezdomnymi zwierzętami znalezionymi na jej terenie, co za tym idzie również leczenie. Ale skoro wolontariusze chcąc ratować życie tych psów zabrali je ze schroniska to już nie jest problem gminy prawda? Co z tego, że szczeniaki mogłyby dostać pomoc wcześniej, leczenie mogłoby się skończyć szybciej, a zmarły szczeniak ciągle by żył gdyby dostał odpowiednią pomoc lekarza!!
Co więcej, za naszą wieloletnią pomoc w schronisku, wyciąganie psów w różnym stanie zdrowia, wożenie prywatnymi samochodami do fundacji i domów, utrzymywanie w domach tymczasowych i pokrywanie kosztów leczenia, co otrzymujemy? Informację, że stracili do nas zaufanie.. Bo upomnieliśmy się PIERWSZY RAZ o to, że w gminie JEDLIŃSK OD DAWNA ŁAMANE SĄ PRZEPISY USTAWY O OCHRONIE PRAW ZWIERZĄT. Nie tylko dotyczące opieki w schronisku, ale również procedur związanych ze zwierzętami dzikimi. Ale o tym już nie dziś…
Naszą sprawą zajmuje się już prawnik. Będziemy dążyć do tego, źeby były poniesione konsekwencje takiego działania. Ale co teraz najważniejsze. Za leczenie psów mamy 1800zł długu w lecznicy.. Zostaliśmy z tym całkiem sami!
Lecznica czeka na płatność i potrzebujemy Waszej pomocy.
Nie byliśmy przygotowani na takie koszta. Ze zrzutki założonej na początku marca uzbieraliśmy 1600zł i poszło to na karmę, podkłady oraz dalsze leczenie szczeniąt w domu tymczasowym w Krakowie. Wciąż szczenieta są leczone pod kątem pasożytów, ale środki na zrzutce się skończyły. Tak więc teraz mamy 1600zł długu w lecznicy plus na bieżąco dochodzą kolejne wydatki… Nie mówiąc o karmie, podkładach które na bieżąco kupujemy z własnych środków.
BĘDZIEMY WDZIĘCZNI ZA KAŻDĄ POMOC! Zamieszczamy poniżej również wszystkie faktury, opisy leczenie oraz koszta przez nas już pokryte. Poniżej mail który skierowaliśmy do Pana Wójta po zabraniu szczeniąt ze schroniska:
Dnia: 09.03
Szanowny Panie Wójcie, Zwracam się do Pana z pilną prośbą o uwagę i reakcję na opisaną niżej sytuację, która ma istotne znaczenie dla dobra zwierząt oraz funkcjonowania schroniska w Urbanowie. W dniu 01.03.2024r do schroniska w Urbanowie trafiła sunia z 6 szczeniąt w wieku ok 2,5 miesiące. Gdy tylko dostaliśmy taką informację od pracownika schroniska, zaczęliśmy szukać dla nich domu tymczasowego. Psy zostały umieszczone w jednym z kojców, ale skoro temperatury nie były już niskie, nie prosiliśmy o ich przeniesienie do pomieszczenia, które też nie jest najlepiej przystosowane dla suni ze szczeniakami. W niedziele 03.03.2024r zauważyliśmy, że jeden ze szczeniaków ma kleszcze oraz odstaje od reszty, a także że inny dorosły pies źle się czuje. Zgłosiliśmy to do pracownika schroniska, który w poniedziałek rano miał pojechać z psami do weterynarza w Radomiu - wiedzieliśmy, że miejscowy lekarz nie ma środków do diagnostyki i zbadania psów, dlatego powinny być zabrane do lecznicy. We wtorek 05.03.2024r dostałam telefonicznie informację od pracownika, że psy nie zostały zabrane do lecznicy w Radomiu, tylko został wezwany lekarz wet., z którym gmina ma podpisaną umowę i on jest decyzyjny w kwestii leczenia psów. Pracownik poinformował nas, że lekarz oglądał psy: biało-brązowe dorosłego psa o imieniu ''Marco'', czarną sunię matką szczeniąt oraz jednego szczeniaka, u którego objawy zauważyliśmy w niedzielę. Lekarz miał podać psom leki, ale nie poinformował pracownika o konkretnych chorobach jakie stwierdził u psów. Pilnie skontaktowałam się z lekarzem chcąc dowiedzieć się więcej o leczeniu tych psów. Zostałam poinformowana, że widział jedynie psa Marco oraz sunie matkę szczeniąt. Nie zostały wykonane żadne badania diagnostyczne, badania krwi ani testy, choroby stwierdzone były na podstawie podejrzeń, co osobiście przyznał kilka razy lekarz podczas naszej rozmowy telefonicznej. Pies Marco dostał leki na chorobę parwowirozę, która jest niezwykle niebezpieczną, zakaźną chorobą zagrażającą życiu wszystkim psom w schronisku szczególnie szczeniętom, ponieważ żaden pies w schronisku nie jest szczepiony na choroby zakaźne - na co zwróciliśmy już uwagę przy naszym ostatnim spotkaniu. Brak szczepień przeciw chorobom zakaźnym to świadome narażanie życia i zdrowia wszystkich psów w schronisku. Lekarz twierdzi, że poinformował pracownika schroniska o tej diagnozie oraz o tym jak powinien zabezpieczyć schronisko. Chory pies powinien zostać odizolowany, wszystkie powierzchnie powinny być zdezynfekowane oraz powinny być wyznaczone dwie osoby - jedna do zajmowania się tylko chorym psem, a druga do reszty psów które mogłyby się zarazić. Niestety pracownik schroniska powiedział, że nie został poinformowany o tym przez lekarza, potwierdził to również inny pracownik w schronisku, który powinien w pierwszej kolejności zostać poinformowany o tym jakie kroki bezpieczeństwa podejmować w takim przypadku. Dostaliśmy również informację, że sunia matka szczeniąt dostała leki na babeszjozę , którą stwierdza się na podstawie morfologii i rozmazu krwi, co również nie zostało wykonane. Co więcej i właściwie co jest najważniejsze w tym momencie, lekarz poinformował, że chory szczeniak nie został mu pokazany, w związku z czym nie dostał żadnej pomocy weterynaryjnej. Lekarz nie oglądał również stanu zdrowia innych szczeniąt, a to on powinien wykonać odpowiednią profilaktykę chociażby odrobaczenie i odpchlenie. Pracownicy schroniska potwierdzili, że lekarz widział chorego szczeniaka. Zapytałam lekarza, dlaczego nie skierował pracownika schroniska na szczegółowe badania z chorymi psami do lecznicy, odpowiedział że pracownik schroniska nie prosił o takie skierowanie. Wydaje mi się jednak, że to lekarz jest osobą posiadającą wiedzę na ten temat i decyzyjną, a nie pracownik schroniska, który w dodatku nie ma żadnego przeszkolenia w tym kierunku. Po tej informacji natychmiast pojechałam do schroniska sprawdzić osobiście stan zdrowia psów. Zabraliśmy ze sobą testy CPV - by potwierdzić parwowirozę, ponieważ nie zostały one wykonane. Gdy dojechaliśmy, zostaliśmy poinformowani, że chory szczeniak zmarł. Opcje są dwie: albo lekarz faktycznie widział szczeniaka i nie udzielił mu odpowiedniej pomocy weterynaryjnej, albo szczeniak nie został pokazany lekarzowi i od niedzieli umierał bez żadnej pomocy. Po informacji o śmierci szczeniaka przystąpiliśmy do robienia testów na parwowirozę. U szczeniąt wyszedł ujemny, co oznacza że prawdopodobnie szczeniak który zmarł, miał babeszjozę (teraz zaczął się sezon i miał na sobie kleszcze), w złym stanie był również inny szczeniak: miał bardzo blade śluzówki i był apatyczny, reszta szczeniąt czuła się dobrze ale była bardzo zapchlona oraz zarobaczona. Następnie zrobiliśmy test psu o imieniu Marco, który jak twierdził lekarz miał parwowirozę. Test wyszedł ujemny, pies jest chory na babeszjozę, a nie parwowirozę co oznacza że lekarz podał mu leki na zupełnie inną chorobę. Lekarz stwierdził, że nie ma testów, dlatego ich nie wykonuje. Stan zdrowia i życia szczeniąt był zagrożony, po tej sytuacji i sprzecznych rozmowach z pracownikiem schroniska oraz lekarzem, nie miałam zaufania do tego czy ktokolwiek udzieli odpowiedniej pomocy weterynaryjnej reszcie szczeniąt. Zabraliśmy je do lecznicy Animal w Radomiu. Wszystkie 5 szczeniąt zostały szczegółowo zbadane, wykonane zostały badania morfologii oraz rozmaz krwi. Jeden ze szczeniaków miał bardzo złe wyniki, na pograniczu z koniecznością transfuzji krwi. Gdyby nie trafił w tym momencie do lecznicy, za kilka godzin umarłby podobnie jak pierwszy szczeniak, a z tego co wiem we wtorek lekarz nie został wcale wezwany. Chory szczeniak powinien przebywać w ciepłym pomieszczeniu pod opieką 24/7 co nie było możliwe w schronisku (przebywały w kojcu, gdzie do dyspozycji miały mokre koce i budę ze słomą, dostawały również karmę nieprzystosowaną dla szczeniąt). Zabrałam więc wszystkie szczenięta do siebie. W czwartek 07.03 zachorował kolejny szczeniak na babeszjozę, a w piątek 08.03 kolejny. Od ukąszenia zarażonego kleszcza, babeszjoza rozwija się nawet do dwóch tygodni, więc szczenięta są pod obserwacją, mogą zachorować kolejne. Dostały odpowiednią opiekę oraz pomoc weterynaryjną, więc są w dobrym stanie i wracają do zdrowia. Jutro zostaną odrobaczone, zrobiliśmy badanie kału, które potwierdziło obecność glist, a w schronisku poinformowano nas że były odrobaczone w sobotę 02.03, więc albo nie jest to zgodne z prawdą, albo odrobaczenie zostało przeprowadzone nieprawidłowo, co jest bardzo możliwe ponieważ lekarz twierdzi że szczeniąt nie oglądał. W międzyczasie do schroniska trafiły dwa kolejne szczenięta: 3-miesięczny Robin oraz 4-miesięczny Neymar. Od razu znaleźliśmy dla nich domy tymczasowe w Radomiu, bojąc się że tutaj nie będą miały żadnej opieki. Niestety w czwartek 07.03 jeden ze szczeniaków - Neymar, zaczął wymiotować więc zabraliśmy go pilnie do lecznicy - okazało się że to parwowiroza, więc ma dużo mniejsze szansę na przeżycie. Co więcej, wszystkie szczeniaki przebywały w tym samym schronisku tak więc istnieje ryzyko że inne szczenięta również złapią tą chorobę, której koszta leczenia są bardzo wysokie. Załączam wszystkie informacje o leczeniu psów oraz faktury. Proszę o pilną odpowiedź, czy gmina pokryje koszta leczenia szczeniąt. Być może koszta byłyby mniejsze, gdyby w schronisku od razu podjęte były kroki leczenia psów oraz warunki były sterylne i przystosowane do przetrzymywania szczeniąt. Prosimy również o pilne spotkanie z Panem we wtorek 12.03 o godzinie 8 lub 8:30 w celu ustalenia dlaczego wyżej opisana sytuacja miała miejsce. Jest to zdecydowane naruszenie ustawy o ochronie praw zwierząt i liczymy, że zostaną wyciągnięte konsekwencję wobec osób w to zamieszanych oraz powstaną szczegółowe zasady postępowania w takich przypadkach. Jednocześnie informuje, że nasze ustalenia z ostatniego spotkania (umowa z gabinetem weterynaryjnym który ma możliwość przeprowadzania pełnej diagnostyki czy zakup klatek kennelowych) nie zostały spełnione, dlatego prosimy o wyjaśnienie.
Po naszej interwencji spotkanie się odbyło, ale nie przyniosło żadnych rezultatów.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!