Mówi się, że życie to dz... i chyba jest w tym sporo racji. Na pewno nie oszczędza mnie i Kotów, które mam pod opieką- ostatnich kilka miesięcy to nieustannie trwająca walka- panleukopenia, fip, białaczka- dopadło nas fatum ;(

W tym samym czasie walczyłam o życie Luisa, po którego przyszedł fip, a po Ptysia anemia. Luisa straciłam, Ptyś po walce żyje. W skrócie przedstawię Wam historię Ptysia.

Ptyś trafił do mnie wraz z Bratem jako 2 tyg Kociaki, które jakiś zwyrodnialec porzucił łaskawie na placu przedszkolnym.

Na szczęście w tym czasie była u mnie Kotka z Kociętami w zbliżonym wieku i przyjęła Chłopaków. Przez kilka miesięcy nie znalazł się nikt, kto chciałby podarować Chłopakom wspólny dom. Nie mają długiego futra, ani rudego, ani białego, ani chodliwego koloru- w tym przypadku wspaniała osobowość nie ma znaczenia.

Na początku lutego Ptyś zaczął źle czuć się, załatwiał się kupą ze śluzem, być ospały, apatyczny- wdrożyliśmy leczenie objawowe.

Któregoś dnia, gdy Go zobaczyłam był biały- biały nos, białe śluzówki, nie miał siły żeby chodzić.

Kilka kroków było nie lada wyczynem, bo przewracał się.

Diagnoza- anemia nie znanego podłoża i szybka decyzja o transfuzji- bez niej Ptysia już nie byłoby z nami ;(

Ptyś był na sterydach podtrzymujących jego dobry stan przez ponad 2 m-ce .

W międzyczasie zrobione miał dziesiątki badań- okresowe morfologie, badanie wykluczające mykoplazmę, badania wykluczające pasożyty jelit, wykluczające pasożyty krwi.

Diagnoza, leczenie, szukanie przyczyny stanu Ptysia wygenerowało bardzo dużą kwotę na której spłatę nie mamy pieniędzy ;( a nie wiemy, co przyniesie kolejny dzień.

Ptyś wymaga badań kontrolnych i monitorowania stanu zdrowia.

Ogromnie proszę o pomoc w spłacie zadłużenie w Gabinecie Weterynaryjnym.