Małe kotki są słodkie, każdy chciałby mieć jednego. Ale na krótko…

Gdy Ania je spostrzegła, ganiały się beztrosko po nieogrodzonym podwórku przy ruchliwej ulicy. Obok mieściła się firma transportowa, do której co chwilkę przyjeżdżały tiry. Matki kociąt nie było w pobliżu, a nawet jeśli, to ona sama nie mogłaby zapobiec czyhającej na dzieci tragedii.

Bardzo szybko dowiedzieliśmy się, że właścicielem kotki i kociąt jest starszy pan. Pan, któremu za bardzo nie zależy… Są małe kotki? Niedługo ich nie będzie. Może ktoś sobie któregoś weźmie? A może same znikną? Paaaani! Dadzą „se” radę.

\

Nie mogliśmy tej sprawy tak zostawić. Pomimo krytycznej sytuacji finansowej w jakiej się znajdujemy, zaopiekowaliśmy się maluchami. Teraz wiemy, że gdybyśmy ich stamtąd nie zabrali, to jeśli nie pod kołami tira, zginęłyby z wycieńczenia i wychłodzenia.

Kocięta są straszliwie zapchlone, zarobaczone i brudne.Malutka ruda jest najmniejsza z całej trójki. Jest krańcowo osłabiona i odwodniona. Dostaje codziennie kroplówkę i dwa razy dziennie antybiotyki. U trikolorki i rudego po odrobaczeniu pojawiły się problemy żołądkowe, wypróżniają się glistami i mają bardzo mały apetyt, boli je brzuch i są osłabione. U nich też pani doktor włączyła kroplówki i antybiotyk, żeby zapobiec zagrażającemu życiu odwodnieniu.

Zbieramy środki na pokrycie kosztów leczenia zabiedzonej trójeczki. Koszty lekarstw, kroplówek i wizyt w lecznicy są ogromne, a nasze możliwości finansowe bardzo ograniczone. Każda złotóweczka się liczy!

Każdy grosik jest na wagę złota.

Dziękujemy za wszelkie wpłaty ;)