Od października do maja żyłam w ciągłym strachu i obawach o to, że zostawię syna, męża i rodzine. Maj był przełomem…operacja i nowe podejście do rzeczywistości. Mimo wszytko choroba wróciła, a z nią strach, niepewność i jedno z najgorszych uczuć…bezradność. Mam nawrót mięsaka, rozsiewy w nowych miejsca. Jednak mam też doświadczenie. Widzę jak lekarze się bardzo starają i robią wszystko co mogą abym wygrała tę walkę. Aczkolwiek tym razem nie dają mi gwarancji na radykalne wyleczenie, a otwarcie mówią o leczeniu paliatywnym. Wiem, że brzmi to bardzo poważnie i ograniczająco. Ale ja mam siłę, aby walczyć i nie chce się poddać. Mam tyle dowodów na to, że nie jestem sama, że nie mogę teraz dać za wygraną chorobie! Dlatego gorąco proszę o wsparcie mnie, mojego syna i męża w tym z czym się zmierzamy już od dłuższego czasu ❤️🥹

Przebyte 14 cykli chemioterapii oraz radioterapia bez wątpienia bardzo mi pomogły ale niesie za soba również ogromne skutki. Bardzo wycieńczyło i osłabiło mój organizm. Ucierpiał na tym przede wszystkim mój szpik kostny oraz układ immunologiczny.

Chcemy dołożyć nowe metody wspomagające mnie w tej walce. Poprzednie leczenie było kosztowne i dużo mi pomogło (za co jestem ogromnie wdzięczna) jednak nowa sytuacja nie pozwala nam na swobodne działanie. Jestem zmuszona szukać specjalistycznej pomocy medycznej poza granicami naszego kraju. Korzystanie z tego typu leczenia ponownie przekracza nasze możliwości finansowe. Jest mi bardzo ciężko kolejny raz prosić o wsparcie wiedząc ze już raz taka pomoc otrzymałam. Jednak jest to wyścig z czasem w walce o moje życie. Choroba postępuje bardzo szybko i rokowania są złe. W przeciągu ostatniego niespełna pół roku nowotwór rozsiał się i pojawiły się 3 przerzuty. Bardzo proszę o pomoc 🥹❤️

 Kocham Was bardzo…OLA❤️