Ratujemy Mamę
Ratujemy Mamę
Nasi użytkownicy założyli 1 233 668 zrzutek i zebrali 1 371 200 768 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności25
-
Mamuś - po to, co inni mają u stóp, ty zawsze musiałaś sięgać na palcach. Wychowałaś nas sama. Zapewniłaś byt i wykształcenie. Nie było łatwo. Poświęciłaś wszystko.
Choć ty nie nazwałabyś tego poświęceniem, a miłością.
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Ratujemy Mamę. Lekarze nie dawali jej szans, a Ona wraca do nas!
Początkiem sierpnia 2020 roku, trwający dwa dni brak kontaktu z naszą Mamą Heleną, zmobilizował nas do poszukiwań (Mama przebywała we Włoszech, w pracy). Dzięki pomocy obcych ludzi, odnalazłyśmy Mamę w szpitalu Cardarelli w Neapolu (telefon Mamy zaginął lub został skradziony, pracodawczyni Mamy nie poinformowała nas o jej stanie, szpital nie poinformował nas o pobycie Mamy na ich oddziale).
06.08.2020 r. przyleciałyśmy do Neapolu. Mama była nieprzytomna, w stanie krytycznym. Według włoskich lekarzy doznała rozległego wylewu krwi do mózgu na skutek upadku. Od tamtej pory, przez ponad 10 tygodni Mama przebywała w tym szpitalu, na oddziale intensywnej terapii, a my, jej dwie jedyne córki byłyśmy przy niej.
Każdego dnia pobytu we włoskim szpitalu Mama walczyła o życie, a my drżąc o Nią, walczyłyśmy z obcym systemem prawnym, uprzedzeniami włoskich lekarzy, niewystarczającą znajomością języka włoskiego (prośby o tłumacza nie przyniosły rezultatu, po angielsku lekarze włoscy się nie porozumiewają), polskim systemem prawnym i wieloma innymi przeciwnościami związanymi z pandemią. Przez pewien czas wpuszczano nas do Mamy na godzinę dziennie, później, ze względu na pandemię zabroniono jakiegokolwiek kontaktu. Polscy lekarze, konsultujący wyniki naszej Mamy, wyrazili opinię, że tak rozległe obrażenia mózgu są prawdopodobnie wynikiem pobicia, a nie upadku. Widziałyśmy naszą Mamę po dwóch dniach od zdarzenia, jej ręce i nogi były całe poranione, co w połączeniu z opinią polskich lekarzy daje nam podstawy sądzić, że Mama padła ofiarą napaści. Dokumentacja medyczna włoskiego szpitala zawiera wpisy o decyzjach włoskich lekarzy, podejmowanych przez pierwsze 2 dni pobytu Mamy w szpitalu, którzy odmawiają ratowania życia i podejmowania czynności reanimacyjnych. Nikt nie próbował nas powiadomić o stanie naszej Mamy. Gdybyśmy nie pojawiły się w szpitalu po 2 dniach od jej wypadku, lekarze, co jasno wynika z dokumentacji, nie podjęliby czynności ratujących życie. Zdążyłyśmy w ostatniej chwili! Z uwagi na wszystkie te okoliczności, złożyłyśmy zawiadomienie do włoskiej prokuratury, czekamy na podjęcie kroków prawnych przez Włochów.
W dobie panującej pandemii Covid-19, próba przewiezienia Mamy do Polski była dla nas ogromnym wyzwaniem. Nie tylko ze względu na potrzebne ogromne środki finansowe, ale także na zasady panujące we wszystkich szpitalach. Dzięki pomocy finansowej rodziny, po blisko trzech miesiącach pobytu w Neapolu, udało nam się sprowadzić Mamę do Polski. Znalezienie transportu medycznego z lekarzem anestezjologiem na pokładzie było bardzo trudne. Brakuje lekarzy w Polsce, a Ci, którzy pracują, pracują praktycznie non stop przy pacjentach z covidem. Znalazłyśmy jednak ekipę, która podjęła się transportu Mamy. Jesteśmy tym cudownym ludziom ogromnie wdzięczne. Wszystkie instytucje państwowe, do których się zwróciłyśmy o pomoc, tej pomocy nam odmówiły (NFZ, Ambasada RP we Włoszech, Ministerstwo Zdrowia, Ministerstwo Sprawiedliwości - Fundusz Sprawiedliwości, Ministerstwo Obrony Narodowej - Aeromedical Evacuation Team, Kancelaria Premiera, Kancelaria Prezydenta RP) pomimo tego, iż Mama jest obywatelką RP i posiada prawo do świadczenia emerytalnego w Polsce.
Moja siostra, Basia, jest pielęgniarką anestezjologiczną. Opiekuje się pacjentami chorymi na Covid19, tymi w najcięższym stanie. Jest medykiem z powołania, kocha swoją pracę. Będąc blisko niej, wiem, ile serca zostawia tam, w strefie czerwonej, tym pacjentom, którzy są odcięci od swoich bliskich. Widzę, ile z siebie daje, jak bardzo wyczerpuje ją ta praca. Ale wiem też, że nie zamieniłaby jej na żadną inną. Bo to jest jej powołanie. Pracuje w bardzo trudnych warunkach, bierze dodatkowe dyżury, wiem, że pracuje ponad ludzkie siły.
Nasze wspólne dochody nie wystarczą jednak na opłacenie kosztów ośrodka rehabilitacji Rehamed Center w Tajęcinie. Jest to koszt ponad 20 000 zł miesięcznie, a Mamę czeka wielomiesięczna rehabilitacja (ma porażenie czterokończynowe, rurkę tracheotomijną, jest karmiona przez peg).
Trzymiesięczny pobyt w Neapolu przy Mamie oraz transport medyczny Mamy do Polski (koszt transportu to 23 000 zł) wyczerpały nasze wszystkie oszczędności.
Mama jest w ciężkim stanie, lekarze nie dawali jej szans na przeżycie. Ona jednak walczy, tak jak walczyła przez całe swoje życie. Walczy dla nas, bo to my, byłyśmy i jesteśmy sensem jej życia, a Ona naszym. Pragniemy zapewnić Jej rehabilitację w jednym z najlepszych ośrodków rehabilitacyjnych, znajdującym się blisko naszego rodzinnego miasta - Rzeszowa. Mama marzyła o spokojnym życiu w Polsce. Spełniła swój matczyny obowiązek z naddatkiem. Zapewniła nam byt, wykształcenie i ogrom miłości. Nie możemy pozwolić, aby jej marzenie - bycia po prostu blisko nas, po tych wszystkich latach wyrzeczeń, się nie spełniło. Wiemy, że Mama nie odzyska pełnej sprawności, prawdę mówiąc, ogromnym sukcesem będzie, jeśli usiądzie na wózku inwalidzkim. Chociaż, kto wie, znając naszą Mamę... lekarze nie dawali jej żadnych szans na przeżycie, a Ona, po 2 miesiącach wybudziła się ze śpiączki, zaczęła samodzielnie oddychać i walczy.
Taka właśnie była i nadal jest. Kiedy widzi nas przez szybę ośrodka leczniczego, zamkniętego z powodu pandemii, w którym przebywa do czasu przyjęcia do centrum rehabilitacji, jej twarz promienieje, stara się uśmiechać, poruszyć ręką.
Wiemy, że bardzo chce wrócić do nas i że da z siebie wszystko!
Jest nam niezmiernie trudno prosić Was o pomoc, szczególnie w tych trudnych dla każdego z nas czasach. Tym bardziej, że nasza Mama zawsze powtarzała, że największą wartością i radością w życiu jest pomoc innym ludziom. I w ten sposób nas wychowała - zawsze starać się pomagać innym.
Prosimy Was - udostępniajcie naszą historię. Prosimy o nawet najdrobniejsze wpłaty. Prosimy o dobrą myśl i modlitwę.
Będziemy Wam wszystkim niezmiernie wdzięczne.
Mariola, Basia i nasza Mama - Helena.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!