Dziś (13.04.2019) pod moją opiekę trafił umierający kocurek Kacper. Kacperek został zabrany z działek zaprzyjaźnionej karmicielki

EDIT: Po ciężkiej walce Kacperek od nas odszedł. Silna niewydolność nerek, anemia, spadająca temperatura, objawy neurologiczne... Kacperek umierał :( Wspólnie z lekarzami weterynarii postanowiliśmy zakończyć jego cierpienie :( Telefon w sobotę z samego rana od zaprzyjaźnionej karmicielki nie wróży niczego dobrego. Tak też było... Informacja o kocie, który "chyba właśnie umiera" postanowił mnie na nogi i czym prędzej ruszyłam na ratunek. Na miejscu zastałam kocurka, który oparty o płot siedział nad miską wody. Z pyska leciała mu cuchnąca ropa, a sam kocurek jedną łapką już chyba stanął za tęczowym mostem :(

Na szczęście łapanie go zajęło minutę i kocurek od razu trafił w ręce specjalistów. Obecnie przebywa w szpitalu Centrum Zdrowia Małych Zwierząt w Poznaniu. Jego stan jest krytyczny. Kocurek ma temperaturę 34,5 podczas gdy prawidłowa powinna wynosić 38-39 stopni. Kacperek waży 1,5kg podczas gdy prawidłowa waga dla niego powinna wynosić ok 4-5kg. Z pyszczka kocurka leje się cuchnąca ropa, zęby są zgniłe, w jamie ustnej silny stan zapalny, który już pewnie rzutuje na nerki i wątrobę. Kocurek jest okropnie wychudzony, odwodniony i niewiele dzieli go do tego, by od nas odszedł. Lekarze walczą o jego życie. Dziś otrzymał antybiotyk, lek przeciwzapalny, został obejrzany, zmierzono mu temperaturę, pobrano krew do podstawowych badań morfologii oraz do testów białaczkowych. Czekam na opis stanu Kacperka od lekarza oraz na wyniki badań podstawowych oraz koszt za dzisiejszy dzień + każdą kolejną dobę wraz z przybliżonymi kosztami. Gdy tylko będę mieć jakieś wieści na bieżąco edytować będę zbiórkę na Kocurka. Błagam, pomóżcie mi w walce o jego życie!