Cześć Kochani,

taka już jestem, że wobec cierpienia ciężko jest mi przejść obojętnie...

W sobotę na mojej i Asi drodze (a konkretnie na jej podwórku) pojawił się kot. Bardzo potrzebujacy pomocy kot.🐈‍⬛

Kot, który sam przyszedł po pomoc, jakby wiedział, że ją od nas otrzyma.

Cezary (bo takie dostał imię) nie miał łatwego poranka w sobotę... w niewyjaśnionych okolicznościach stracił cały ogon! Coś lub ktoś wyrwał mu ogon... Rana była paskudna!

Nie zostawiliśmy biedaka na pastwę losu. Nie mogłabym spać spokojnie wiedząc, że gdzieś tam umiera w ogromnym cierpieniu.

Szybka akcja łapania poszkodowanego i na sygnale do lecznicy, która już dawno była zamknięta, ale zawsze możemy tam liczyć na pomoc.

Pacjent otrzymał leki, ja instrukcję jak postępować, żeby Czarek mógł jeszcze kiedyś łapać myszki w stajni i do domku. Do środy rana pozostała otwarta, zaleczamy stan zapalny. W środę to co zostało z ogonka zostało opracowane, zaszyte. Teraz liczy się czas i wola walki Cezarka!!!

Koszty zabiegu, zdjęć rtg, itp. są dość wysokie - 800zł. Przyznaję się, że nie jestem w stanie sama tego dźwignąć, dlatego proszę Was - moich znajomych o drobną pomoc w spłaceniu rachunku za operację ratującą życie kota, którym nikt się nie przejmuje... który nie ma domu, a który znalazł się w bardzo trudnej sytuacji.

Koszty dodatkowe, czyli leki, jedzenie, podkłady, płyny do dezynfekcji biorę na siebie.

Jeżeli nie chcecie lub nie możecie wesprzeć nas finansowo, to proszę - TRZYMAJCIE KCIUKI! 😉