Florek, to 7-letni samiec, który towarzyszył Lusi – innej fretce objętej programem Wirtualnych Adopcji, która obecnie jest już za Tęczowym Mostem. Od momentu przybycia, jego stan budził obawy przez dziwne guzy w brzuchu. Samczyk czuł się dobrze, wyniki miał przyzwoite, apetyt mu dopisywał i chęci do zabawy też nie brakowało. Jednakże z czasem jego stan się pogorszył – śledziona rozrosła się do potężnych rozmiarów, a na domiar złego, w jej wnętrzu wyrosły dwa guzy. Niestety stan florkowego serduszka też nie jest najlepszy, przez niedomykalność zastawki pojawiają się epizody obrzęku płuc, a na dodatek Florek cierpi na nadciśnienie.

Podjęcie decyzji o zabiegu usunięcia śledziony było obarczone dużym ryzykiem, jednak nie mieliśmy innego wyjścia. Udało się. Wynik histopatologiczny nie wyszedł obiecujący – podejrzenie chłoniaka, ale o niskim/średnim potencjale miotycznym. Tak naprawdę zdrowie, a nawet i życie Florka, ciągle jest na krawędzi.

Po stracie swojej towarzyszki, Lusi, chłopak mocno się załamał – mało jadł, ciągle spał i nie miał na nic ochoty. Uwielbiał z nią przebywać i tęsknił za jej obecnością. Gdy już oswoił się z jej odejściem i wydawało się, że wszystko zaczyna wchodzić na właściwe tory, nagle u Florka pojawił się uporczywy kaszel. Jakby tego było mało, po pobraniu wymazu okazało się, że to trudna do wyleczenia bakteria i Florek dostał w zaleceniach antybiotyk, który w danej chwili był trudno dostępny w całej Polsce. Szczęśliwie udało się zdobyć potrzebną ilość. Po prawie miesięcznej kuracji objawy ustąpiły, jednak pojawiła się inna bakteria, odporna na poprzednią substancję, więc trzeba było włączyć kolejny lek, tym razem w zastrzykach. Niestety, los wciąż nie oszczędza Florka…

W przypadku nagłej śmierci Florka, jego darowizny zostaną przekazana na inną potrzebującą fretkę objętą Programem Wirtualnych Adopcji.