ARES - kot, który zasługuje na coś więcej niż dziadowanie nad rzeczką (ul. Piłsudskiego/Kościuszki). Zasługuje na prawdziwy „dom” z właściwą opieką. Nie wrócił po kastracji na podwórko.

Wizualnie wygląda całkiem niezłe, ale kichał i trzeba było zrobić to co zawsze - ogólny przegląd i badania.

Moje podejrzenia się potwierdziły, ARES jest chory i wymaga leczenia.

• Miał lekko podwyższoną temperaturę,
• Jego dziąsła są w fatalnym stanie, diagnoza: zaraźliwa kaliciwiroza 
• potworny świerzbowiec uszny
• zęby prawdopodobnie do ekstrakcji   

Test na FiV/FeLV wyszedł ujemny, dostał również preparat na odpchlenie/odrobaczenie i zastrzyk na odporność. Miał wyczyszczone uszy oraz zaaplikowany preparat na świerzbowca. Wyniki morfologii w ocenie lekarza są w miarę dobre.

Nie wnioskowałam do UM o sfinansowanie jego opieki weterynaryjnej, bo to kot właścicielski.

Cicho liczę na Waszą pomoc w uzbieraniu środków na jego leczenie. Zawsze się udawało wspólnie pomóc wielu kociakom w potrzebie, teraz pojawił się Ares. Kocurek jest po zabiegu kastracji, sfinansowanej ze środków z 1,5%.

Zebrane pieniądze pozwolą na opłacenie:

• test na FiV\FeLV
• szczepienie
• morfologia
• czipowanie
• odpchlenie/odrobaczenie

PS: Zbiórka nie uwzględnia ewentualnej ekstrakcji zębów. Najpierw trzeba wyleczyć kalici, a później będziemy działać dalej.